Po sezonie 2008/2009 Magdalena Chemicz, po dziesięciu latach spędzonych w Lublinie, postanowiła spróbować swoich sił poza granicami kraju. Zawodniczka zdecydowała się przyjąć ofertę beniaminka niemieckiej Bundesligi Frauen, VfL Sindelfingen. Mówiła wówczas: - Mam nadzieję, że jeszcze wrócę i jeśli będzie taka okazja zagram w lubelskim zespole. Okazuje się, że może to nastąpić szybciej niż się spodziewaliśmy, tym bardziej, że z drużyny mistrzyń Polski odchodzi Małgorzata Sadowska.
- Rzeczywiście pojawiła się propozycja z SPR-u i wiele wskazuje na to, że od przyszłego sezonu znowu będę grała w Lublinie. Na razie jednak nie chcę mówić o szczegółach - informuje portal SportoweFakty.pl zawodniczka. - Coś jest na rzeczy - przyznaje z uśmiechem szkoleniowiec mistrzyń Polski, Grzegorz Gościński.
Duże znaczenie przy podejmowaniu decyzji przez byłą reprezentantkę Polski miała sytuacja jej partnera życiowego, Krzysztofa Wacha. - Rzeczywiście, nie chciałam stamtąd wyjeżdżać bez Krzyśka. Na szczęście okazało się, że być może i jemu uda się znaleźć klub w Polsce - tłumaczy. - Pojawiło się wstępne zainteresowanie z Puław i w najbliższych dniach okaże się co z tego wyjdzie - dodaje.
Zawodniczka VfL Sindelfingen przyznaje, że początkowo planowała pozostać dłużej za granicą. - W Niemczech mi się podoba. Zresztą w moim zespole panuje świetna atmosfera, ale tęsknię za krajem, za rodziną. Swój cel zrealizowałam, pomogłam utrzymać się beniaminkowi w Bundeslidze i z czystym sumieniem mogę wrócić do Polski - kończy Chemicz.