Beniaminek dogonił wicemistrza - relacja z meczu Nielba Wągrowiec - Wisła Płock

W sobotnim spotkaniu 19. kolejki piłkarze ręczni Nielby Wągrowiec zmierzyli się z wiceliderem tabeli, Wisłą Płock. Po dziesięciu minutach spotkania Nafciarze prowadzili już 5:0. Jednakże konsekwentna gra w obronie oraz dobre przygotowanie kondycyjne gospodarzy spowodowały, że spotkanie w drugiej połowie wyrównało się. Dzięki trafieniu w ostatnich sekundach meczu graczom beniaminka udało się wywalczyć remis 25:25.

Przygotowując się do kolejnego meczu, Edward Koziński - szkoleniowiec Nielby, szczegółowo analizował grę rywala. - Śledząc w ostatnim czasie Wisłę Płock, stwierdziłem, że pod kierownictwem nowego trenera grają dużo lepiej w obronie niż w ostatnim sezonie. W związku z tym musimy nastawić się na ten właśnie element. Jeżeli nie zagramy wyjątkowo twardo w defensywie, to nie mamy po prostu szans. W ofensywie musimy przyjąć zupełnie inną metodę. Nie będziemy wybiegać do kontrataków, lecz skupimy się na bardzo długim rozgrywaniu ataku pozycyjnego. Mocną stroną Wisły jest dobra obrona oraz kontratak. Musimy się temu jakoś mądrze przeciwstawić - wyjaśniał trener MKS-u.

W sobotnim meczu żółto-czarni wystąpili przeciwko Wiśle bez trzech kontuzjowanych graczy. Na parkiecie wągrowieckiego OSIR-u zabrakło: Marcina Siódmiaka, Dawida Borka oraz Jacka Szulca. Choć rehabilitacja Siódmiaka postępuje w dobrym kierunku, to jednak kontuzjowaną ręką nie jest on w stanie na razie rzucać, ani chwytać piłki. Z kolei Borek wszedł już na szczęście w normalny cykl treningowy. Musi jednak jeszcze dużo pracować nad wydolnością, która spadła po tak długim okresie przerwy w grze. Kilka dni przed spotkaniem z Wisłą urazu kostki nabawił się Szulc. Na kolejny mecz ligowy przeciwko Zagłębiu Lubin powinien być zdrowy.

Gra z tak renomowanym przeciwnikiem, jak Wisła Płock spowodowała, że nielbiści wyszli na parkiet spięci. Atak podopiecznych Edwarda Kozińskiego zatrzymywał się na linii niezwykle twardej obrony gości. Między słupkami płockiej bramki niezłymi paradami popisywał się Marcin Wichary. Z kolei pod bramką gospodarzy przeciwnik zbyt łatwo zaliczał kolejne trafienia. Szczególnie trudno było Nielbie upilnować Arkadiusza Miszkę oraz Dimitra Kuzeleva. Po dziesięciu minutach wągrowieccy szczypiorniści pozostawali nadal bez zdobyczy bramkowej, natomiast goście uzbierali już pięć trafień. Złą passę miejscowych przełamał wreszcie Kamil Ciok. Po chwili dwie bramki dorzucił Dawid Przysiek (3:6, 13. minuta). W 26. minucie przyjezdni mogli poszczycić się najwyższym, bo 6-bramkowym prowadzeniem (8:14). Od tego momentu rozpoczął się jednak okres zdecydowanie skuteczniejszej gry Nielby. Jeszcze przed przerwą dwie bramki zdobył Andriej Frołow, a po jednym udanym rzucie zaliczyli Bartosz Witkowski oraz Alosza Szyczkow. Żółto-czarni zmniejszyli więc straty do trzech bramek (12:15, 30. minuta).

Po zmianie stron nielbiści starali się ze wszystkich sił doprowadzić do wyrównania. Dzięki skutecznej obronie rzuty gości nie były już tak precyzyjne, jak w pierwszej połowie. W bramce dobrze interweniowali Adrian Konczewski oraz Marcin Głębocki. Pogoń Nielby za rywalem trwała aż do 59. minuty. Wtedy to Dawidowi Przysiekowi udało się oszukać bramkarza płocczan, rzucając mu piłkę między nogami (24:24). Szybką ripostą Nafciarzy była akcja zakończona trafieniem Aleksieja Peskova. Na pół minuty przed końcem Edward Koziński poprosił o czas. Ustalono strategię, która miała doprowadzić do wyrównania. Rozdzielający piłkę Przysiek podał do Bartosza Witkowskiego. Ten zachował zimną krew, przymierzył... i trafił ku uciesze wągrowieckich kibiców. Bramka w ostatnich sekundach meczu sprawiła, iż Nielba zremisowała z wicemistrzami Polski.

Wraz z końcową syreną szał radości ogarnął wszystkich zgromadzonych w wągrowieckiej hali: kibiców i piłkarzy. Ogromnej radości ze zdobycia wyrównującego trafienia nie krył jeden z bohaterów meczu, Bartosz Witkowski. Szczypiornista podkreślał jednak, że na końcowy sukces złożyła się praca całej drużyny. - Nie miałbym szansy oddać wyrównującego rzutu, gdyby nie nasza konsekwentna, dobra gra. Dziękuję Dawidowi Przysiekowi, że nie zawahał się i zaufał mi, podając piłkę w ostatnich sekundach meczu.

Dawidowi Przysiekowi, rozgrywającemu Nielby, niezwykle szkoda było końcówki. - Mieliśmy cztery sytuacje po których mogliśmy już wcześniej wyrównać. Tym bardziej, że zespół z Płocka popełniał w ostatnich fragmentach błędy, które należało wykorzystać. Jednak remis jest naszym wielkim zwycięstwem. Pokonaliśmy przecież wicemistrza Polski.

Zdaniem Edwarda Kozińskiego wywalczenie jednego punktu z Wisłą gracze beniaminka zawdzięczają dobremu przygotowaniu fizycznemu, dzięki któremu zespół wytrzymał morderczy pościg. - W początkowych minutach meczu mieliśmy aż cztery czyste sytuacje. Niestety nie wykorzystaliśmy ich. Potem obróciły się one na naszą niekorzyść. Pojawiła się niemoc strzelecka. Na szczęście ten zły moment pojawił się na początku, a nie na końcu spotkania. Dzięki dobrej kondycji udało nam się doprowadzić do wyrównania - stwierdził szkoleniowiec.

Radości jak zwykle nie ukrywał Jerzy Kasprzak - prezes Nielby. Widać jednak było, że jego myśli krążą już wokół przyszłego sezonu. - Jestem bardzo szczęśliwy! Zagraliśmy kolejny bardzo dobry mecz. Gdyby nie trema na początku,, to moglibyśmy wygrać. Widać, że chłopcy mają charakter. Nie załamali się po słabych pierwszych minutach. Nasi zawodnicy są coraz mocniejsi psychicznie. Po tym remisie można powiedzieć bez ogródek, że jesteśmy w ekstraklasie. Dlatego też musimy powoli myśleć o budowie zespołu na nowy sezon - zdradził Kasprzak.

Nielba Wągrowiec - Wisła Płock 25:25 (12:15)

Nielba: Konczewski, Głębocki - Przysiek 7, Ciok 3, Szyczkow 3, Frołow 3, Witkowski 3, Krajewski 3, Gierak 1, Świerad 1, Białaszek 1, Płócienniczak 0, Janusiewicz 0.

Wisła: Wichary, Seier - Miszka 8, Samdahl 5, Kuzelev 4, Wiśniewski 3, Peskov 3, Zołoteńko 1, Twardo 1, Backstrom 0, Wuszter 0, Kwiatkowski 0.

Kary: Nielba (8 minut), Wisła (12 minut).

Sędziowie: Jarosław Szynklarz (Ozimek), Mariusz Szynklarz (Opole).

Widzów: 900.

Źródło artykułu: