Biało-Czerwoni mieli niewiele czasu, aby podnieść się po bolesnej porażce ze Szwajcarią. W niedzielnym spotkaniu Polacy przegrali 28:30, wskutek czego zajęli ostatnie miejsce w tabeli grupy A.
Zamiast awansu do drugiej fazy mistrzostw świata, pozostała gra w turnieju o Puchar Prezydenta. Reprezentacji Polski przyszło zmierzyć się z egzotycznymi i niżej notowanymi rywalami. Na początek z Algierią - drużyną, która w grudniu zagrała mecz kontrolny z Rebud KPR Ostrovia Ostrów Wielkopolski (37:37).
- Tak naprawdę najtrudniejsze było przygotować się po tym rozczarowaniu, jakie przeżyliśmy w niedzielę. Wszyscy w zespole byli rozczarowani, bo chcieliśmy być w innym miejscu, ale nie mieliśmy szczęścia, żeby tam zagrać - skomentował selekcjoner polskiej kadry, Marcin Lijewski, podczas konferencji prasowej.
ZOBACZ WIDEO: #dziejesiewsporcie: Niebywała forma "Rosyjskiej Amazonki"
Polacy kontrolowali przebieg spotkania i ostatecznie dopisali do swojego dorobku dwa punkty. Zaskoczeniem mógł być jednak fakt, że stracili aż 32 bramki w meczu z teoretycznie dużo słabszym rywalem (38:32). W tym kontekście słowa trenera Lijewskiego mogą zaskakiwać.
- Muszę podziękować moim zawodnikom. Za to, że podnieśli się po tej porażce. Bardzo ciężko było zresetować się i zagrać w Pucharze Prezydenta - dodał.
- Myślę, że to było dla nas podwójnie trudne, ale jestem dumny ze swoich zawodników. Jestem zadowolony, że wygraliśmy - zakończył szkoleniowiec.
Kolejne spotkanie Polacy rozegrają w czwartek (23 stycznia, o godz. 18:00). Zmierzą się wtedy z Kuwejtem, który pokonał Gwineę (26:24).
Takie same dno jak PZPN....