Paweł Tetelewski poprowadził MKS FunFloor Lublin do trzeciej wygranej z rzędu, ale po raz pierwszy mógł świętować zdobycie trzech punktów przed własną publicznością. Na uwagę z pewnością zasłużył początek spotkania w wykonaniu jego podopiecznych - było już 6:1 i 11:2.
- Na pewno zadowolony jestem z tego, jak weszliśmy w ten mecz. Rozmawialiśmy o tym, że nie może być tak jak w Gliwicach. Założenie było, że wchodzimy mocno. Pokazujemy, kto jest faworytem, kto zdobywa punkty. I tak było. Z tego jestem najbardziej zadowolony - tłumaczył szkoleniowiec.
- Myślę, że do dwudziestej minuty, jak graliśmy ustabilizowanym składem, to wyglądało to naprawdę dobrze - dodał Tetelewski.
ZOBACZ WIDEO: Mocne słowa legendy w kierunku polskiego siatkarza. Jest odpowiedź
Trener starał się w tym dniu dać pograć wszystkim zawodniczkom. Przyznał, że mecze takie jak z Energa Szczypiorno Kalisz są do tego dobrą okazją. Przyznał, że każda szczypiornistka ciężko trenuje i potrzebuje minut na parkiecie. Nigdy bowiem nie wiadomo, jaka będzie potrzeba ustawienia składu w kolejnych pojedynkach.
Po zmianie stron kaliszanki zdołały odrobić część strat, wykorzystując błędy w obronie MKS FunFloor. Szybko jednak miejscowe powróciły do swojej gry.
- Pewnych ustawień w obronie nie ćwiczyliśmy i stąd zespół z Kalisza trochę bramek odrobił. Ogólnie można powiedzieć, że jestem zadowolony z postawy zespołu. Dla mnie to było ważne, żebyśmy nie przespali początku, tylko zagrali twardo - mówił Tetelewski.
- Na pewno w głowach trochę jest, że mecz jest już wygrany. Aczkolwiek cały czas powtarzam dziewczynom, że próbujemy trzymać poziom i poniżej pewnego poziomu nie możemy schodzić - zakończył.
O kolejne punkty ekipa z Lublina powalczy już w sobotę, 18 stycznia o godz. 18:00. Na wyjeździe MKS FunFloor zmierzy się z MKS Piotrcovia Piotrków Trybunalski.