Obecność Norwegii i Danii w wielkim finale ME 2024 absolutnie nie była przypadkowa. Oba zespoły od dawna należą do ścisłej światowej czołówki, a ich spotkania zawsze budzą emocje. Sęk w tym, że w poprzednich meczach o stawkę Dunki nie potrafiły znaleźć sposobu na rywalki.
Tak było w finale poprzedniego czempionatu, półfinale ubiegłorocznych mistrzostw świata i na tym samym etapie olimpijskiej rywalizacji w Paryżu. Przełom nastąpił w turnieju głównym tej imprezy, gdzie to Norweżki zeszły z parkietu przegrane. Obrończynie tytułu z pewnością były więc dodatkowo naładowane chęcią rewanżu.
Początek walki o złoto przyniósł jednak lepszą grę Dunek, które szybko odskoczyły na dwa trafienia. Przewaga ta nie utrzymała się długo. Rywalki doprowadziły do remisu, by w kolejnych minutach strzelać naprzemiennie kolejne bramki.
ZOBACZ WIDEO: Afera w polskiej kadrze. Trener z zawodniczką do dziś nie porozmawiali
Solidne akcje z pola przeplatały znakomite interwencje bramkarek, które w obu zespołach odgrywały niebagatelną rolę. Dość stwierdzić, że Silje Solberg-Oesthassel zanotowała łącznie 12 interwencji, a Anna Opstrup Kristensen 9. Pierwsza połowa zakończyła się finalnie nieznacznym prowadzeniem Norweżek i wynikiem 13:12.
Po powrocie na parkiet obraz gry uległ diametralnej zmianie. Dość stwierdzić, że obrończynie tytułu rozpoczęły drugą część od 3-bramkowej serii. Z Dunek wyraźnie uleciało powietrze, co przekładało się na błędy i problemy ze skutecznością.
Ich potknięcia dobitnie wykorzystywały rywalki, które coraz bardziej uciekały z wynikiem. Finalnie mecz zakończył się pewnym zwycięstwem Norweżek 31:23. Faworytki odniosły tym samym komplet zwycięstw na tej imprezie, ale przede wszystkim wywalczyły trzecie z rzędu i już 10. w historii złoto mistrzostw Europy w piłce ręcznej kobiet.
Dania - Norwegia 23:31 (12:13)
Najwięcej bramek dla Danii: Anne Mette Hansen, Mie Hojlund - 5; najwięcej bramek dla Norwegii: Henny Reistad 8, Emilie Hovden 6