Była gwiazda kadry znów w rodzinnym mieście. Tak komplementował lokalną drużynę

WP SportoweFakty / Paweł Piotrowski
WP SportoweFakty / Paweł Piotrowski

Krzysztof Lijewski poprowadził Industrię Kielce do pewnego zwycięstwa z Rebud KPR Ostrovia (38:26). O ekipie ze swojego rodzinnego miasta wypowiedział się niemal w samych superlatywach.

Pochodzący z Ostrowa Wielkopolskiego Krzysztof Lijewski przez lata był jedną z gwiazd reprezentacji Polski. Obecnie pracuje w sztabie szkoleniowym Industrii Kielce, a w środowym meczu ligowym poprowadził swój zespół w konfrontacji z Rebud KPR Ostrovia.

W pierwszej połowie ostrowianie postawili twarde warunki. Na przerwę schodzili z nieznaczną stratą wynoszącą dwie bramki (15:17).

- Każdą piłkę starali się pchać do przodu. Każdy szybki środek chcieli wznawiać jak najszybciej. Wydaje mi się, że chcieli zagrać troszeczkę inaczej niż dotychczas, czyli to, co najlepsze rzucić na początek - skomentował Lijewski.

Nawet najwięksi optymiści nie stawiali w tym spotkaniu na wygraną biało-czerwonych. Po zmianie stron podopieczni Kima Rasmussena zaczęli odstawać od wyżej notowanych rywali. Kapitalnie między słupkami spisywał się ponadto Miłosz Wałach.

ZOBACZ WIDEO: Polska mistrzyni wyznała, że choruje. "Byłam pod ścianą"

- Wydaje mi się, że przed meczem nie byli stawiani w roli faworyta, dlatego też nie mieli dużej presji wyniku i oczekiwań środowiska na to, żeby sprawić sensację. Dlatego też łatwiej się gra zawodnikowi, który wie, że nie ma presji, jeśli chodzi o wygranie - mówił szkoleniowiec Industrii.

- Dlatego nie jedna, nie dwie, nie trzy akcje z ich strony były naprawdę bardzo fajne, składne, szybkie. Naprawdę w pierwszej połowie grali dobrze, w drugiej natomiast Miłosz Wałach odbił kilka siódemek i to na pewno im podcięło skrzydła - zakończył.

Industria Kielce zwyciężyła - zgodnie z planem - 38:26. Zmagający się z plagą kontuzji ostrowianie pozostawili jednak po sobie niezłe wrażenie.

Źródło artykułu: WP SportoweFakty