Jako pierwsze na parkiet wybiegną zawodniczki Młynów Stoisław Koszalin oraz Energa Szczypiorna Kalisz. Oba zespoły mają za sobą już pięć spotkań i nie zdołały zdobyć jeszcze żadnych punktów. O ile w przypadku przebudowanej i mającej ogromne problemy kadrowej ekipy z Kalisza dziwić to nie może, tak w przypadku koszalinianek - już tak.
Podopieczne Krzysztofa Przybylskiego w minionym sezonie grały w grupie mistrzowskiej i do nowej edycji zmagań w Orlen Superlidze Kobiet przystępowały z takim samym celem, ale póki co nie realizują go ani trochę.
- Czeka nas bardzo ciężkie spotkanie, natomiast mamy ten atut, że gramy u siebie. Zrobimy wszystko, żeby wygrać ten mecz i przełamać złą passę. Liczymy na obecność kibiców, którzy pokazują, że są naszym ósmym zawodnikiem - powiedziała kapitan koszalińskiej drużyny, Anna Mączka.
ZOBACZ WIDEO: #dziejesiewsporcie Polska kulturystka oczarowała fanów. Przesłała pozdrowienia z Korei
Trener Młynów Stoisław zapowiedział, że taktyka gry Energa Szczypiorna w obronie oraz ataku została przez zespół solidnie przeanalizowana. - Wszystko będzie w rękach, nogach i głowach dziewczyn - nie ukrywa szkoleniowiec.
- Na początku tygodnia było trochę ciężko po ostatnim meczu, ale pozbierałyśmy się wszystkie razem jako drużyna i do Koszalina jedziemy walczyć o trzy punkty - zapowiedziała szkoleniowiec Energa Szczypiorna Kalisz, Monika Cholewa.
Z zerem po czterech meczach jest z kolei Piotrcovia Piotrków Trybunalski, co jest nawet jeszcze większym zaskoczeniem, gdyż z zapowiedzi przedsezonowych wynikało, że ma być to drużyna, która pod wodzą Horatiu Pascy włączy się do gry o medale.
- To nie jest tak, że ktoś lekceważąco podchodzi do meczów. My cięzko pracujemy na treningach i naprawdę dajemy z siebie wszystko. Wierzę w to, że już niedługo nasza sytuacja w tabeli się poprawi. Mamy naprawdę dobry zespół - wyjaśniła przed sobotnim meczem z Sośnicą Gliwice kapitan drużyny, Joanna Waga.
Sośnica Gliwice nie jest typowym beniaminkiem, gdyż trzon tej ekipy stanowią zawodniczki Handball JKS Jarosław, a więc doświadczenia im zdecydowanie nie brakuje. To podobnie jak w KPR Ruchu Chorzów. Trener Ivo Vavra świetnie poukładał zespół, a jego zawodniczki są gotowe do walki, nawet o coś więcej niż tylko utrzymanie.
Dlatego bardzo interesująco zapowiada się też sobotnie starcie w Chorzowie, gdzie Niebieskie podejmą Start, który pod wodzą Magdaleny Stanulewicz mocno się rozwija. Elblążanki znajdują się w ligowej stawce na czwartym miejscu, a chorzowianki na siódmym - ze stratą czterech punktów do rywalek.
- Czeka nas trudne wyjazdowe spotkanie z drużyną, która choć wróciła do Superligi po przerwie, to już pokazała, że potrafi zaskoczyć najlepszych. Mają w swoim składzie doświadczone zawodniczki, a ich wcześniejsze występy w najwyższej klasie rozgrywkowej tylko potwierdzają, że wiedzą, jak rywalizować na tym poziomie - oceniła trener Magdalena Stanulewicz.
- Być może to będzie najtrudniejszy mecz w tej rundzie, dlatego musimy się maksymalnie skupić, od pierwszej do sześćdziesiątej minuty. Jesteśmy dobrze przygotowane na Start. Jeśli to co nakreślił nam trener, o czym rozmawialiśmy między sobą i robimy to na treningach, przeniesiemy na boisko i na mecz, to możemy być spokojne o wynik - dodała Marta Gęga, liderka ekipy ze Śląska.
Sobota z Orlen Superliga Kobiet:
godz. 16:00 / Młyny Stoisław Koszalin - Energa Szczypiorno Kalisz
godz. 18:00 / MKS Piotrcovia Piotrków Trybunalski - SPR Sośnica Gliwice
godz. 18:00 / KPR Ruch Chorzów - Energa Start Elbląg