Frąszczak nie zagra do końca lutego

Mateusz Frąszczak, zawodnik Śląska Wrocław, uległ groźnej kontuzji w meczu z Piotrkowianinem Piotrków Trybunalski. Pierwsze prognozy były bardzo pesymistyczne - szczypiornista miał nie zagrać nawet do końca sezonu. Jednak czwartkowe badanie rezonansem magnetycznym wykazało, że aż tak długa przerwa nie będzie konieczna.

Bark Frąszczaka jest "tylko" wybity, na szczęście żaden mięsień ani ścięgno nie zostało zerwane. W związku z tym nie będzie potrzebna interwencja chirurgiczna. - Jest to na pewno pocieszająca informacja, bo bardzo nam go brakuje - mówi trener wrocławian, Tadeusz Jednoróg. - Lekarze stwierdzili tylko, że ścięgna w tym barku są nieco "poluzowane". Wygląda to tak, jakby Mateusz przechodził już podobną kontuzje w przeszłości, a tak nie było. Być może właśnie te osłabione ścięgna były przyczyną urazu - dodaje szkoleniowiec.

Teraz zawodnika czeka już tylko rehabilitacja i powrót do treningów. Według pierwszych prognoz, zajmie to około trzech miesięcy. Jeżeli nie nastąpią żadne komplikacje, początku marca szczypiornista powinien być już zdolny do gry.

Komentarze (0)