Mistrz zaczął sezon od wygranej. Druga połowa nie pozostawiła wątpliwości

Zdjęcie okładkowe artykułu: PAP / Piotr Matusewicz / Zawodnik Wybrzeża Gdańsk Rafał Stępień (L) i Gergo Fazekas (P) z Orlen Wisły Płock
PAP / Piotr Matusewicz / Zawodnik Wybrzeża Gdańsk Rafał Stępień (L) i Gergo Fazekas (P) z Orlen Wisły Płock
zdjęcie autora artykułu

Orlen Wisła Płock zgodnie z oczekiwaniami wygrała w Gdańsku z Wybrzeżem 19:32. Gospodarze nie położyli się przed rywalem, jednak szczególnie w drugiej części spotkania różnica w jakości gry była widoczna.

Faworyt sobotniego meczu był jeden. Orlen Wisła Płock mecz w Gdańsku zaczęła od mocnego uderzenia, już w 6 minucie, po bramce Marcela Sroczyka było 3:1 dla przyjezdnych. Wybrzeże nie chciało jednak oddać za darmo tego spotkania i w początkowej fazie, w Ergo Arenie gdańszczanie prezentowali się dobrze przede wszystkim w obronie. Po szybkiej kontrze zakończonej skutecznym rzutem Rafała Stępnia, w ciągu kilkudziesięciu sekund gospodarze odrobili całą stratę. Mogli też wyjść na prowadzenie, jednak w bramce Orlen Wisły świetnie spisywał się Marcel Jastrzębski, który do przerwy odbił aż 9 piłek. Po raz ostatni na tablicy wyników był remis w 14. minucie, gdy trafił Wiktor Tomczak. Orlen Wisła ponownie wyszła na 2-3-bramkowe prowadzenie, ale płocczanie nie ustrzegli się też fauli i Wybrzeże grało przez 38 sekund w podwójnej przewadze. W tym czasie bramkę dla mistrzów Polski rzucił Marcel Sroczyk, a do tego po tym jak gdańszczanie rzucali z nieprzygotowanych pozycji, Wybrzeże było karcone przez Jastrzębskiego. Ostatecznie do przerwy na tablicy wyników widniał rezultat 10:14.

Od początku drugiej połowy lepiej spisywali się płocczanie, którzy szybko wyszli na sześciobramkowe prowadzenie. Do tego trzecią dwuminutową karę, a w konsekwencji czerwoną kartkę zobaczył w 37 minucie Nejc Zmavc i gospodarze wobec kontuzji Michała Pereta zostali z jednym obrotowym.

Gra Wybrzeża się posypała i pomimo rzutów karnych, gdańszczanie stanęli na 12 bramkach. Gdy karnego wykorzystał Mitja Janc w 44 minucie goście po raz pierwszy prowadzili różnicą 10 bramek, a po dwóch celnych rzutach Lovro Mihicia było już 12:24. Impas gospodarzy przerwał dopiero Jakub Będzikowski.

Wybrzeże Gdańsk w końcu wróciło do meczu i chociaż o odrobieniu strat nie było mowy, gospodarze pokazali kilka fajnych akcji. Po tym jak efektownie trafił Wiktor Tomczak, przy stanie 17:27 wyraźnie rozjuszony brakiem mobilizacji swoich podopiecznych Xavier Sabate poprosił o czas.

ZOBACZ WIDEO: #dziejesiewsporcie Piękny gol piłkarki FC Barcelony. Co za uderzenie!

Nie zmieniło to zbytnio obrazu spotkania. Orlen Wisła nie śrubowała wyniku i mecz zakończył się rezultatem 19:32. Wybrzeże Gdańsk - Orlen Wisła Płock 19:32 (10:14) Wybrzeże: Poźniak (4/17 - 24%), Zembrzycki (2/19 - 11%) - Czapliński 4, Papina 3, Tomczak 3, Będzikowski 2, Niedzielenko 2, Siekierka 2, Stępień 1, Góralski 1, Zmavc 1, Domagała 1, Stanescu, Papaj, Pepliński Karne: 2/5. Kary: 12 min. (Zmavc 6 min. - cz.k., Domagała 4 min., Czapliński - po 2 min.). Orlen Wisła: Jastrzębski (12/24 - 50%), Alilović (4/11 - 36%) - Janc 5, Szita 5, Fazekas 4, Mihić 4, Sroczyk 3, Daszek 3, Dawydzik 2, Serdio 2, Piroch 2, Krajewski 1, Susnja 1, Zarabec, Cokan, Terzić.  Karne: 3/3. Kary: 12 min. (Piroch, Susnja - po 4 min., Terzic, Szita - po 2 min.).

Czytaj także:  Pasjonujące otwarcie Orlen Superligi

Źródło artykułu: WP SportoweFakty