Wielkie rozczarowanie gospodarzy! Francuzi skarceni na starcie

PAP/EPA / MARTIN DIVISEK  / Na zdjęciu: Mathias Gidsel
PAP/EPA / MARTIN DIVISEK / Na zdjęciu: Mathias Gidsel

Niemcy wreszcie przełamali kiepską passę w starciach ze Szwedami i pokonali ich 30:27. Igrzyska w Paryżu od porażki zaczęli gospodarze - Trójkolorowi nie poradzili sobie w starciu z Duńczykami.

Pierwszy wieczór turnieju piłkarzy ręcznych to była prawdziwa uczta. Dość powiedzieć, że doszło do powtórki spotkań decydujących o medalach ostatnich mistrzostw Europy. W styczniu w Kolonii o brąz zagrali Niemcy ze Szwedami, a o złoto Duńczycy z Francuzami. Dokładnie w takiej kolejności w sobotę szczypiorniści wyszli na parkiet w Paryżu.

Dla Niemców była to idealna okazja do rewanżu za przegranie meczu o trzecie miejsce w czempionacie rozegranym przed własną publicznością. Chociaż podopieczni Alfreda Gislasona to drużyna ze światowego topu, w spotkaniach ze Szwedami od dawna mają problem. Szczypiorniści Trzech Koron nie dali się pokonać Niemcom w poprzednich ośmiu pojedynkach i nie wyobrażali sobie, że passa ta zostanie przełamana w meczu otwarcia na igrzyskach olimpijskich.

Szybko stało się jasne, że największymi gwiazdami meczu będą bramkarze - Andreas Wolff oraz Andreas Palicka. Obaj już od pierwszych minut bronili na kosmicznym wręcz poziomie - w 9. minucie pojedynku na tablicy wyników było po 1, a oni zdążyli już kilkukrotnie zabłysnąć. Mocnym punktem Niemców był też Juri Knorr. Zawodnik pożegnał się jednak z grą po kwadransie - wtedy bowiem zobaczył czerwoną kartkę za faul na Lagergrenie. Początkowo sędziowie nie byli pewni, na jaką karę zasłużył rozgrywający, ale wideoweryfikacja nie pozostawiła złudzeń.

ZOBACZ WIDEO: Polscy siatkarze rozpoczynają igrzyska. "Jeśli ćwierćfinał pokonamy, to już idziemy po złoto"

Niemcy zrobili wszystko, by załatać wyrwę po Knorze, a od stanu 7:7 do końca pierwszej połowy to oni mieli nieznaczne prowadzenie. Przez ich obronę nie mógł przebić się Gottfridsson, męczyli się też pozostali zawodnicy. Szwedom udało się doprowadzić do wyrównania w drugiej połowie, ale nie udało się pójść za ciosem - za każdym Niemcy skutecznie odpierali ataki. Przez długi czas nasi zachodni sąsiedzi mieli przewagę zaledwie jednej bramki - zmieniło się to dopiero na dziesięć minut przed końcem, gdy odskoczyli na trzy trafienia. Taką też różnicą zakończyło się to starcie.

***

Ostatnim pojedynkiem dnia było to najbardziej wyczekane - wreszcie na boisku pojawili się gospodarze imprezy - Francuzi. Na start przyszło im się zmierzyć z odwiecznymi rywalami Duńczykami - to między tymi ekipami w ostatnich latach często rozstrzygała się walka o najważniejsze trofea. W styczniu w finale mistrzostw Europy górą byli Trójkolorowi - wygrali 33:31.

I tym razem od mocnego "C" rozpoczęli gospodarze. Francuzi błyskawicznie rzucili się do budowania przewagi i zaliczyli naprawdę fantastyczny początek - w szóstej minucie prowadzili już 5:2, a w 12. minucie po rzucie Nedima Remiliego było już 9:4. Wtedy też wreszcie otrząsnęli się Duńczycy i ze zdwojoną motywacją zabrali się za odrabianie strat. Trójkolorowi nieco spuścili z tonu, natomiast ich rywale z minuty na minutę wyglądali coraz lepiej. Swoje dokładał Landin i nie trzeba było długo czekać, by na tablicy wyników pojawił się remis. Ostatnie dziesięć minut pierwszej połowy to było już swoiste przeciąganie liny - na przerwę z jednobramkową przewagą zeszli Skandynawowie.

W drugiej części meczu dwoił się i troił Nikola Karabatić, dla którego igrzyska w Paryżu są ostatnim turniejem w karierze. Widać było, że niezwykle mocno zależy mu na zwycięstwie i pragnie, by ekipa pod jego wodzą zaprezentowała się z doskonałej strony przed własnymi kibicami. Jednak nie tylko on chciał zacząć imprezę od wygranej. Duńczycy złapali wiatr w żagle, a trio Gidsel - Hansen - Pytlick było niemal bezbłędne. Francuska obrona była nieco spóźniona w walce z tą doskonale spisującą się trójką i to miało przełożenie na tablicy wyników. Skandynawowie prowadzili trzema-czterema bramkami. Na osiem minut przed końcem przewaga Duńczyków urosła już do sześciu trafień i Trójkolorowi znaleźli się w poważnych tarapatach.

Nie potrafili jednak odwrócić losów meczu - końcówka to prawdziwy popis Duńczyków, którzy ostatecznie wygrali ośmioma golami!

Faza grupowa, Paryż 2024:

Grupa A

Niemcy - Szwecja 30:27 (12:11)

Niemcy: Wolff, Spaeth - Golla 5, Witzke 4, Heymann, Knorr 2, Koester 3, Uscins 8, Hafner, Hornke, Mertens 3, Steinert 1, Grgić 3, Kohlbacher 1

Szwecja: Palicka, Thulin - Carlsbogaard 3, Darj, Pettersson, Karlsson 5, Wanne 8, Claar, Pellas, Lagergren 4, Gottfridsson 1, Bergendahl 3, Sandell 3, Wallinius

Tabela zapewniona przez Sofascore

Grupa B

Dania - Francja 37:29 (18:17)

Dania: N. Landin 1, Nielsen - Kirkelokke, M. Landin 1, Jakobsen 1, Lauge, Saugstrup 2, Lindberg, Gidsel 11, Mollgaard, Hansen 6, Hald 1, Arnoldsen 3, Pytlick 11

Francja: Gerard, Desbonnet - Lenne 1, Remili 4, Prandi 2, Richardson 1,Mem, N. Karabatić 3, L. Karabatić, Fabregas, Descat 7, Porte 4, Nahi, Konan

Tabela zapewniona przez Sofascore

Czytaj też:
Blisko gigantycznej sensacji w Paryżu
On już zdobył "złoto" w Paryżu! "Najpiękniejsza scena igrzysk"

Źródło artykułu: WP SportoweFakty