Nielba walczyła, jednak faworyt nie zawiódł - relacja z meczu Nielba Wągrowiec - Vive Targi Kielce

W zaległym meczu 10. kolejki ekstraklasy mężczyzn, piłkarze ręczni Nielby podejmowali w niedzielę, w hali wągrowieckiego OSIR-u mistrza Polski - drużynę Vive Kielce. Spotkanie, które było okazją do pierwszej, historycznej transmisji telewizyjnej ekstraklasy z Wągrowca przyciągnęło rekordową widownię. Na trybunach zasiadło około 1200 żądnych wielkich emocji kibiców. Szczęśliwcy, którym udało się zdobyć bilet (wejściówki rozeszły się jak przysłowiowe "ciepłe bułeczki" na około tydzień przed meczem) nie mogli narzekać na brak emocji - Nielba kilkakrotnie doprowadziła w pierwszej połowie do remisu rozgrzewając swoich sympatyków do czerwoności. Tak głośnego dopingu i takiej wspaniałej oprawy nie powstydziłby się żaden zespół polskiej ekstraklasy.

Początek meczu należał do podopiecznych Bogdana Wenty, którzy po pięciu minutach prowadzili już 1:4. Trzy trafienia dla mistrzów Polski dość łatwo zdobył Paweł Podsiadło. Wydawać by się mogło, że goście szybko rozprawią się z beniaminkiem ekstraklasy, jednakże niebiści nie zamierzali tanio sprzedać skóry. Dawid Przysiek oprócz zdobyczy bramkowych, dobrze rozgrywał piłkę, dzięki czemu jego koledzy z drużyny wychodzili na łatwiejsze pozycje rzutowe. Łukasz Gierak nie bał się brać ciężaru meczu na swe braki - rzucał zdecydowanie i skutecznie. "Dobrą robotę" na kole wykonywał w pierwszej części meczu Jakub Płócienniczak. W 11 minucie wągrowieccy piłkarze ręczni przegrywali z Vive 6:10. Po chwili trener Edward Koziński poprosił o czas. Jego wskazówki musiały podziałać na Nielbę, bowiem dystans bramkowy dzielący oba zespoły zaczął wyraźnie się zmniejszać. Po trafieniu Płócienniczaka drużyna z Wielkopolski przegrywała dwoma trafieniami (8:10, 13 minuta). Goście odpowiedzieli udanym rzutem z linii siedmiu metrów Rastko Stojković'a, najskuteczniejszego w ekipie mistrza Polski (9 bramek w całym spotkaniu). Po udanych akcjach w ataku Kamila Cioka oraz Aloszy Szyczkowa nielbiści zbliżyli się na jedno trafienie (10:11, 15 minuta). Przyjezdni jednak ponownie uciekli na trzy bramki, a to za sprawą trafień Mariusza Jurasika oraz /b>Rafała Glińskiego. Żółto-czarni popisali się celnymi rzutami Przysieka, Witkowskiego oraz Krajewskiego doprowadzając wreszcie do upragnionego wyrównania (13:13, 18 minuta). Wągrowiecka hala oszalała w tym momencie z radości, a niektórym już zamarzyło się zwycięstwo... Na tablicy wyników jeszcze dwukrotnie widniał wynik remisowy - ostatni na dziesięć minut przed przerwą (15:15). Po trafieniach: Stojkovića, Żółtaka oraz Knudsena przyjezdni ponownie wyszli na kilkubramkowe prowadzenie (15:18, 23 minuta). Po celnym rzucie ze skrzydła Łukasza Białaszka podopieczni Edwarda Kozińskiego przegrywali tylko jednym trafieniem (18:19, 27 minuta). W końcówce beniaminek stracił jednak trzy bramki. Do szatni drużyna miejscowa schodziła więc ze stratą czterech trafień (18:22, 30 minuta).

Po zmianie stron szczypiorniści z Kielc ciągle kontrolowali sytuację na parkiecie prowadząc kilkoma bramkami. Dobra partię w tej części spotkania rozegrał między słupkami Adrian Konczewski, broniąc kilka sytuacji "sam na sam". Po faulu na jednym z wągrowieckich graczy, na linii siedmiu metrów stanął, jak zwykle w takich sytuacjach, Dawid Przysiek. Rozgrywającemu Nielby udało się oszukać bramkarza gości. Dzięki temu wielkopolscy piłkarze ręczni przegrywali ze zdecydowanymi faworytami spotkania tylko dwoma trafieniami (23:25, 39 minuta). Na kwadrans przed końcem spotkania Nielba grała przez chwilę tylko trójką graczy w polu, bowiem kary dwuminutowe otrzymali: Ciok, Szyczkow i Świerad. Vive wykorzystało tą przewagę w stu procentach odskakując na siedem bramek (25:32, 48 minuta). Na siedem minut przed końcem meczu do siatki trafił Bartosz Świerad. Było to jego pierwsze trafienie w meczu, które okazało się ostatnią bramką zdobytą przez graczy MKS-u. W drużynie Nielby nastąpiło załamanie, zawodnicy nie mieli żadnego pomysłu na grę. W efekcie tego przyjezdni zdobyli siedem trafień pod rząd, a gospodarz ani jednej bramki. Szkoleniowiec Nielby nie krył swej złości - Jak można było oddać "za darmo" aż tyle bramek - mówił po meczu. Ostatecznie żółto-czarni ulegli liderowi tabeli 28:41.

Nielbiści przystąpili do meczu w osłabionym składzie. Nie wystąpili kontuzjowani zawodnicy: Dawid Borek (kontuzja stopy - wykluczenie z gry na kilka miesięcy), Marcin Siódmiak (kontuzja braku - również długi okres rehabilitacji) oraz Michał Janusiewicz (ścięgno Achillesa). Sam wynik spotkania Nielba - Vive nie do końca odzwierciedla, co działo się na parkiecie. Końcówka jednak pokazała klasę drużyny Vive, która po błędach gospodarzy, skutecznie kontrowała. Wągrowieccy piłkarze ręczni pokazali się jednak z dobrej strony, prezentując jak zwykle szybką, ambitną piłkę.

Nielba Wągrowiec - Vive Targi Kielce 28:41 (18:22)

Nielba: Szałkucki, Głębocki, Konczewski - Przysiek 7, Gierak 6, Płócienniczak 3, Krajewski 3, Witkowski 2, Ciok 2, Szyczkow 2, Białaszek 2, Świerad 1, Szulc 0, Kasprzak 0.

Vive: Kubiszewski, Kotliński - Stojković 9, Jachlewski 6, Kuchczyński 5, Jurasik 5, Podsiadło 4, Gliński 4, Żółtak 2, Knudsen 2, Rosiński 2, Piwko 1, Konitz 1, Grabarczyk 0.

Kary:

Nielba - 16 minut (Witkowski, Płócienniczak, Szyczkow - po 4 minuty; Świerad oraz Ciok - po 2 minuty)

Vive - 16 minut (Żółtak - 6 minut; Grabarczyk - 4 minuty; Podsiadło, Jachlewski, Rosiński - po 2 minuty)

Czerwona kartka: Żółtak (w 52 minucie - po trzeciej karze)

Sędziowie: Andrzej Rajkiewicz i Jakub Tarczykowski (oboje ze Szczecina).

Widzów: ok. 1200.

Źródło artykułu: