Mogło się wydawać, że po drobnym kryzysie, podczas którego Azoty Puławy przegrały w Gdańsku mecz 1/8 finału Orlen Pucharu Polski i dały się pokonać dwóm ligowym rywalom, wszystko w zespole z województwa lubelskiego wraca do normy. Energa Wybrzeże Gdańsk (licząc mecze pucharowe) w ostatnich pięciu meczach wygrało jednak czterokrotnie i raz przegrało po karnych, co jest lepszym dorobkiem od pierwszych dwudziestu meczów ligowych.
Od pierwszych minut obie drużyny grały bramka za bramkę. Puławianie musieli się zazwyczaj sporo męczyć, by pokonać Amine Bedouiego, natomiast gdańszczanie potrafili wszystko załatwić szybkimi akcjami po wznowieniach. W końcu to przyjezdni nieoczekiwanie zaczęli przeważać na boisku i gdy trafił Mateusz Jachlewski, w 11 minucie było 4:7.
Mogło się wydawać, że faworyci tego spotkania wracają do gry. Energa Wybrzeże miało kilkuminutowy przestój i gospodarze doścignęli rywala, a dużą zasługę miał w tym pozyskany właśnie z gdańskiego klubu Kelian Janikowski. Gdy wydawało się, że bardziej doświadczony i renomowany zespół za chwilę zacznie budować przewagę, po karze Damiana Domagały to ekipa z Gdańska rzuciła dwie bramki i znów wyszła na prowadzenie.
Azoty nie potrafiły zrobić nic więcej niż dojść rywala na remis, a sama końcówka pierwszej połowy była już popisem gdańszczan. Skuteczny był Jakub Powarzyński, a gdyby jedną z kontr wykorzystał Mateusz Jachlewski lub goście zakończyliby bramką ostatnią akcję po tym, jak czas wziął Patryk Rombel, wynik mógł być jeszcze wyższy. Do przerwy Energa Wybrzeże prowadziło 18:15 i sensacja wisiała w powietrzu.
Po zmianie stron Siergiej Bebeszko zdecydował się na manewr ze zdejmowaniem bramkarza do ataku. Niewiele brakowało, a kosztowałoby to bardzo szybko stratę bramki, jednak jeden z gdańszczan po przechwycie nie trafił rzutem przez całe boisko. Po chwili na najwyższe, czterobramkowe prowadzenie gości wyprowadził Mateusz Góralski.
Dla puławian to było zbyt wiele i po chwili mieli świetną serię trzech bramek rzuconych z rzędu. Gdańszczanie zaczęli się gubić i w 41 minucie mógł być już remis, jednak Piotr Jarosiewicz rzucił z siódmego metra wprost w bramkarza. Po chwili Łukasz Gogola zdołał jednak pokonać bramkarza z Tunezji z kontry i było 22:22. Na upragnione prowadzenie gospodarzy na kwadrans przed końcem wyprowadził Władisław Ostrouszko, a dobry okres gry miał Mateusz Zembrzycki.
ZOBACZ WIDEO: Herosi WP. Jóźwik, Małysz, Świderski i Korzeniowski wybrali nominowanych
Pomimo wyrównanego wyniku, nie brakowało efektownych akcji, jak wrzutka i skuteczne trafienie Macieja Papiny, dające gościom wyrównanie, ale na prowadzenie szybko wróciły Azoty. Na boisku zaczął panować chaos. Przy stanie 28:26 na parkiet wszedł Patryk Niedzielenko, który popełnił dwa koszmarne w skutkach błędy, oddając bez walki piłkę rywalom, którzy byli bezwzględni podczas kontr i gdy Azoty prowadziły 30:26, trener Rombel poprosił o czas i zdjął tego rzadko grającego w tym sezonie zawodnika.
Przyniosło to skutek, gdyż 3,5 minuty przed końcem, po bramce Jovana Milicevicia z karnego było już tylko 31:30, a do tego goście grali w przewadze jednego zawodnika, ale 90 sekund później stan na parkiecie się wyrównał, a bramkę z karnego na 33:31 rzucił Rafał Przybylski. Odpowiedział skutecznie Powarzyński, jednak Azoty tego meczu nie wypuścili z rąk. Do końca puławianie byli skuteczni zarówno w ataku, jak i w obronie i mecz zakończył się wynikiem 35:32.
KS Azoty Puławy - Energa Wybrzeże Gdańsk 35:32 (15:18)
KS Azoty: Zembrzycki (10/37 - 27%), Tsintsadze (0/3 - 0%), Borucki (0/1 - 0%) - Gogola 9, Janikowski 5, Przybylski 5, Burzak 4, Marciniak 4, Ostrouszko 3, Górski 2, Fedeńczak 1, Zarzycki 1, Jarosiewicz 1 oraz Jaworski, Adamski, Urbanek.
Karne: 3/4.
Kary: 8 min. (Przybylski, Marciniak, Fedeńczak, Adamski - po 2 min.).
Energa Wybrzeże: Bedoui (6/29 - 21%), Poźniak (3/11 - 21%) - Milicević 7, Powarzyński 5, Jachlewski 5, Papina 3, Góralski 3, Peret 3, Pieczonka 2, Stępień 2, Domagała 1, Zmavc 1 oraz Niedzielenko, Siekierka, Papaj.
Karne: 2/2.
Kary: 10 min. (Zmavc, Domagała, Stępień, Pieczonka, Powarzyński - po 2 min.).