W przeciwieństwie do ostatniego meczu w Gdańsku, w którym płocczanie na początku niespodziewanie przegrywali różnicą pięciu bramek, zawodnicy Orlen Wisły bardzo szybko wyjaśnili sprawę. Festiwal rzutowy rozpoczął Dmitrij Żytnikow, a gdy najskuteczniejszy gracz całego meczu - Przemysław Krajewski trafił w 10 minucie spotkania, na tablicy wyników było już 8:3 i to pomimo tego, że gospodarze mieli wtedy już dwie kary na swoim koncie.
Bartosz Jurecki poprosił o czas i nieco uspokoił grę swojej drużyny, a do tego skuteczny był Fabian Sosna. Do przerwy obie drużyny skupiały się przede wszystkim na zdobywaniu bramek, których padło aż 36. 21:15 prowadziła Orlen Wisła.
Druga połowa zaczęła się podobnie, jak pierwsza. Płocczanie tym razem w ciągu piętnastu minut zanotowali niesamowitą serię. Rzucili w tym czasie trzynaście bramek tracąc jedynie dwie i wynik 34:17 mówił sam za siebie.
ZOBACZ WIDEO: Tak trenuje Mateusz Gamrot. Nie oszczędził nawet dziennikarza
Do końca przewaga gospodarzy nie podlegała jakimkolwiek dyskusjom i ostatecznie spotkanie zakończyło się rezultatem 40:21, wygrywając tym samym 20. mecz w sezonie Orlen Superligi.
Orlen Wisła Płock - Corotop Gwardia Opole 40:21 (21:15)
Orlen Wisła: Jastrzębski (8/16 - 50%), Alilović (4/17 - 24%) - Krajewski 10, Daszek 5, Michałowicz 4, Mihić 4, Żytnikow 3, Sroczyk 3, Lucin 3, Fazekas 2, Susnja 2, Serdio 1, Dawydzik 1, Samoila 1, Zarabec 1 oraz Piroch.
Karne: 3/4.
Kary: 10 min. (Daszek, Dawydzik, Samoila, Zarabec, Piroch - po 2 min.).
Corotop Gwardia: Ałaj (10/44 - 23%), Malcher (1/2 - 50%) - Jendryca 7, Wojdan 4, Sosna 3, Wandzel 2, Łangowski 1, Hryniewicz 1, Monczka 1, Jankowski 1, Kawka 1 oraz Widomski, Stempin, Koc.
Karne: 2/3.
Kary: 6 min. (Stempin, Kawka, Łangowski - po 2 min.).
Czytaj także:
Zagłębiu znów zabrakło niewiele