Podczas meczu w Kwidzynie zawodnicy z Puław odjechali rywalowi na początku drugiej połowy. Gdy wydawało się, że nic w meczu się nie zdarzy, MMTS zaczął odrabiać straty. - Bardzo chcieliśmy poprawić nasz wynik z poprzedniej kolejki. Przyjechaliśmy zmobilizowani i gotowi do walki o punkty - powiedział Kelian Janikowski.
- Wiedzieliśmy, że będzie to bardzo ciężkie spotkanie, w Kwidzynie i nie gra się łatwo bo mają bardzo dobrą obronę i znakomitych bramkarzy, co było widać w czasie meczu. Momentami udało nam się odskoczyć na 5 bramek, MMTS niwelował różnicę, gonił nas i cieszymy się z tego, że po nerwowej końcówce punkty wracają z nami do Puław - dodał obrotowy Azotów.
Kwidzynianie podjęli rękawicę. - Przede wszystkim gratulacje dla przeciwnika, że udało mu się wywieźć trzy punkty. Tak naprawdę nie zasługiwaliśmy na porażkę, bo pierwsza połowa była bardzo dobra w naszym wykonaniu. Zabrakło stabilizacji pod względem utrzymania wyniku poprzez jeden, drugi błąd, niewykorzystany rzut z dobrej pozycji - przekazał Bartłomiej Jaszka.
ZOBACZ WIDEO: Rywal Hurkacza weźmie ślub. Ukochana powiedziała "tak"
MMTS sam sobie stworzył problem. - W drugiej połowie musieliśmy dochodzić przeciwnika, zabrakło nam stuprocentowych sytuacji. Jestem zadowolony z zespołu za podjęcie walki nawet, jak przegrywaliśmy różnicą czterech bramek w ostatnich dziesięciu minutach. Potrafiliśmy dojść przeciwnika i szkoda początku pierwszej połowy, kiedy graliśmy za wolno i przeciwnik łapał wiatr w żagle - podkreślił trener zespołu z Kwidzyna.
Czytaj także:
Wydarli zwycięstwo w samej końcówce
Jasna deklaracja trenera Industrii