Jednak zespół Alcoa FKC Székesfehérvár w Lublinie nie zamierza wyłącznie bronić wypracowanej u siebie przewagi bramkowej. Przyjezdne chcą narzucić przeciwniczkom swoją filozofię gry.
- Dziewczyny muszą zdać sobie sprawę, że gra z pełnym poświęceniem w jednej połowie, to w rewanżu o wiele za mało. O losach awansu będzie decydowała przede wszystkim gra defensywna, lecz kluczowym czynnikiem będzie wykorzystywanie sytuacji. Jednak myślę, że narzucimy szybkie tempo meczu i zmęczymy zawodniczki polskiego klubu [...]. Po rywalkach spodziewam się w zasadzie tego, co przedstawiły w Székesfehérvárze, może czegoś więcej. Oczekuję świetnej gry po reprezentantkach kraju i doświadczonych szczypiornistkach [...]. Jestem optymistą, jeśli chodzi o awans. Jesteśmy w stanie zrealizować ten cel, jeżeli sami znajdziemy sposób, który pozwoli nam na odniesienie zwycięstwa na boisku SPR-u Lublin - ujawnił węgierskiej prasie trener László Sótonyi. O bojowych nastrojach świadczy również wypowiedź Kristiny Triszczuk.
- Mimo wszystko oczekuję zwycięstwa na wyjeździe. Musimy zagrać agresywnie w obronie, dzięki temu możemy awansować, poza tym trzeba atakować - powiedziała zawodniczka.