[tag=2665]
[/tag]Barlinek Industria Kielce drugi rok z rzędu poległa w finale Ligi Mistrzów. Tym razem nie potrzebne były rzuty karne. Drużyna z Polski musiała uznać wyższość SC Magdeburg po 10 dodatkowych minutach dogrywki.
Trzeba przyznać, że tego popołudnia na parkiecie w Kolonii działo się naprawdę bardzo dużo. Oba zespoły tworzyły dużo błyskotliwych akcji. Jedna z nich, wykreowana przez nasz zespół, zapadnie na długo w pamięć.
Wszystko dokładnie zaplanował szkoleniowiec Industrii. Tałant Dujszebajew wziął przerwę w ostatnich sekundach pierwszej części meczu przy stanie 14:13 dla polskiej drużyny. Ta decyzja okazała się bardzo ważna.
Szkoleniowiec zaplanował to, jak jego drużyna ma zagrać w końcówce tej części meczu. Na realizację założeń trenera zawodnicy mieli tylko sześć sekund. Przedłużeniem myśli Dujszebajewa na parkiecie był jego syn Alex, który doskonale zaatakował strefę przed polem karnym.
To sprawiło, że defensorzy Magdeburga w obawie przed potężnym rzutem Hiszpana musieli do niego wyskoczyć. Kapitan Industrii w odpowiednim momencie zagrał na prawe skrzydło, gdzie defensywy rywali już nie było.
Tam piłkę bez problemu złapał Arkadiusz Moryto. Reprezentant Polski właściwie z końcową syreną pokonał bramkarza Magdeburga rzutem pod nogą. Industria dzięki temu zagraniu do przerwy prowadziła 15:13.
Czytaj także:
Sztuczna murawa im nie straszna. Ważne zwycięstwo Czechów w "polskiej" grupie
Media: Milik z ofertą na stole
ZOBACZ WIDEO: #dziejesiewsporcie: wzruszające chwile po sukcesie Djokovicia w Paryżu