W PGNiG Superlidze od trzech lat nie rozgrywa się fazy play-off, ale kalendarz jest tak ułożony, by w ostatniej kolejce doszło do nieoficjalnego finału. Barlinek Industria Kielce i Orlen Wisła Płock są w kraju poza zasięgiem, nie gubią po drodze punktów i sprawy mistrzostwa rozgrywają między sobą. Tym razem na pole position Nafciarze, którzy na własnym boisku wygrali 29:27.
Wisła od dawna nie znajdowała się w tak dobrym położeniu, by odzyskać tytuł, utracony w 2011 roku. Rok temu była wprawdzie o włos od sukcesu, ale wówczas musiała nadrabiać niewielkie straty z pierwszego boju i rywale rzutem na taśmę wyrwali złote medale. W tym sezonie to kielczanie są pod ścianą - tylko zwycięstwo co najmniej dwubramkową różnicą zapewni im tytuł.
Smaczku całej rywalizacji dodaje jeszcze znakomita forma zespołów. Raptem w środku tygodnia krajowe potęgi rywalizowały o udział w Final4 Ligi Mistrzów. Orlen Wisła wydaje się być uskrzydlona faktem, że po raz pierwszy w historii znalazła się w najlepszej ósemce Europy i nawet minimalna porażka w rewanżu z Magdeburgiem nie powinna spowodować spadku morale. Barlinek Industria przyzwyczaiła się do bojów o taką stawkę, trener Tałant Dujszebajew wiedział, jak przygotować zespół do najważniejszej fazy sezonu, o czym boleśnie przekonało się Veszprem. Kielczanie zagrali wielki mecz, zwłaszcza w obronie dowodzonej przez Tomasza Gębalę i stłamsili czołowy zespół Europy. Przy okazji, zupełnie na dalszy plan zeszły niedawne problemy finansowe i groźba rozpadu potęgi. Po podpisaniu umowy z firmą Barlinek klub wyszedł na prostą.
Świętowania w kieleckiej szatni jednak nie było, tak jak zwieszania głów w Płocku po powrocie z Magdeburga. Od dawna mówi się, że to właśnie "święta wojna" jest nadrzędnym celem Wisły, zresztą trener Xavier Sabate potrafi rozpracować głównego konkurenta jak mało kto. Pod jego wodzą płocczanie wiele razy napsuli rywalom krwi, a w czerwcu zeszłego roku dopięli swego i odzyskali Puchar Polski.
- Wielki szacunek i brawa dla Orlen Wisły Płock za niesamowity sezon. Nafciarze awansowali do najlepszej ósemki Ligi Mistrzów, ale ćwierćfinał przegrali w ostatnich sekundach. Myślę, że mają dużo lepszy zespół niż każdy myśli. Ich najmocniejszą stroną jest bardzo agresywna obrona, która gra na tyle, na ile pozwalają sędziowie. My jednak zagramy w domu z naszymi wspaniałymi kibicami na trybunach. Jesteśmy dumni, że mamy takich kibiców. Atmosfera na meczu z Veszprem najlepiej pokazała, dlaczego to my straciliśmy najwięcej w czasach pandemii i pustych hal. Dwie bramki to nic. Gdybyśmy to my mieli dwie bramki przewagi przed rewanżem w Płocku, uważałbym to za niebezpieczny wynik - skomentował trener Dujszebajew, cytowany przez kielcehandball.pl.
Z Płocka - tradycyjnie - nie napływały wieści o sytuacji kadrowej, oszczędny komunikat wydali z kolei mistrzowie Polski. Po brutalnych faulach w meczu z Veszprem Szymon Sićko musiał przejść badania i jego występ w spotkaniu o tytuł jest zagrożony. Tyle oficjalnego komunikatu, ci bardziej podejrzliwy typują, że to tylko zasłona dymna.
Czego spodziewać się po nieoficjalnym finale? To truizm, ale... wszystkiego. W ostatnich spotkaniach były kontrowersyjne decyzje sędziów, brutalne faule i sypiące się czerwone kartki, pudła w ważnym momentach i spektakularne wejścia do bramki. Atmosfera po obu stronach jest tak napięta, że jedna iskra może doprowadzić do znacznego zaognienia sytuacji. W tym miejscu należy oczekiwać, że na wysokości zadania staną inni ważni bohaterowie tego widowiska - arbitrzy. Obsada sędziowska to pilnie strzeżona tajemnica, ligowy klasyk prowadzili Macedończycy i Chorwaci, pod koniec 2022 roku postawiono na polski duet.
Barlinek Industria Kielce - Orlen Wisła Płock / 21.05.2023, godz. 17.00
ZOBACZ WIDEO: #dziejesiewsporcie: Miss Euro szaleje! "Mamba na koniec"