MŚ 2023. Wybiła godzina zero. Rusza impreza dekady w polskiej piłce ręcznej

Materiały prasowe / Paweł Bejnarowicz / ZPRP / Na zdjęciu: reprezentacja Polski piłkarzy ręcznych
Materiały prasowe / Paweł Bejnarowicz / ZPRP / Na zdjęciu: reprezentacja Polski piłkarzy ręcznych

Polska razem ze Szwecją po raz pierwszy ugości najlepszych szczypiornistów świata. Kadra Patryka Rombla chciałaby nawiązać do sukcesów sprzed lat. Na początek jedno z najtrudniejszych możliwych spotkań- z mistrzami olimpijskimi Francuzami.

W tym artykule dowiesz się o:

Ostatnie 6 lat było bardzo burzliwym czasem dla polskiej piłki ręcznej. Po igrzyskach w Rio de Janeiro z reprezentacją pożegnały się niemal wszystkie gwiazdy, wyrwa po nich była wielkości leja po bombie. Najpierw Piotr Przybecki dokonał przeglądu kadr, ale nie przekonał związkowych władz, bo wyniki były przeciętne. Cztery lata temu za lejce złapał najzdolniejszy polski trener, wówczas 35-letni Patryk Rombel i zaczął konsekwentną budowę według swojej koncepcji.

Nie ma się co pastwić nad przeszłością, temat wiele razy był poruszany. Do tego doszła dosyć radykalna zmiana warty, nie było widać następców na horyzoncie, zawodnicy przestali wyjeżdżać do lig zagranicznych. To też zrobiło różnicę, w moich czasach 70% kadry grała poza Polską i na co dzień rywalizowała na wysokim poziomie, grając co 3 dni mecz o życie. Trochę przespaliśmy ten okres, ale zostawmy to - przyszłość kadry rysuje się już w lepszych barwach - twierdzi były reprezentant kraju Grzegorz Tkaczyk.

Plac budowy

Rombel dostał olbrzymi kredyt zaufania i zabrał się za rewolucjonizowanie piłki ręcznej. Odpowiadał nie tylko za kadrę seniorów, ale także za cały proces szkolenia młodzieży w Polsce, przy okazji miał wgląd w najzdolniejszych w kraju. Kadra długo przypominała plac budowy, przewijało się mnóstwo kandydatów, aż w końcu można było mówić o stabilizacji i trzonie zespołu.

ZOBACZ WIDEO: #dziejesiewsporcie: tajskie wakacje byłego gwiazdora

Kadencja Rombla zaczęła się od największej wtopy ostatnich lat - remisu z półamatorami z Kosowa. Co się selekcjoner nasłuchał, to jego, ale potem, krok po kroku, Polacy odbudowywali swoją pozycję. Zagrali w trzech imprezach mistrzowskich z rzędu - w ME 2020 jeszcze zamykali stawkę, po roku w MŚ 2021 pokonali solidnych Brazylijczyków i mocno postraszyli Hiszpanów, zajęli niezłe 13. miejsce. Po roku - w oparach wirusowego absurdu - awansowali na 12. lokatę, a niektóre występy jak z Białorusią i Hiszpanią napawały optymizmem na jutro.

- Podstawowym warunkiem do odniesienia sukcesu będzie brak kontuzji. Jeśli popatrzymy na pierwszą siódemkę, to wyglądamy bardzo mocno. Mam duże obawy, co stanie się, jeśli któryś z podstawowych zawodników wypadnie. W ME 2022 nie zagraliśmy chyba ani razu w optymalnym składzie i różnie to wyglądało - analizuje dla nas Tkaczyk.

Rzeczywiście, pierwsza siódemka nie odstaje od czołówki. Arkadiusz Moryto to już marka w Europie, niewielu jest równie skutecznych skrzydłowych. Szymon Sićko dysponuje taką potęgą wyskoku i rzutu, że często jest poza zasięgiem bloku rywali. Michał Daszek wciąż jawi się jako mąż opatrznościowy polskiej piłki ręcznej, nie zliczy się, ile razy ratował w podbramkowej sytuacji. Do tego dochodzą jeden z najbardziej ogranych kadrowiczów Przemysław Krajewski, kołowy z uznaną renomą w Bundeslidze Maciej Gębala i dwójka młodych, błyskotliwych środkowych Michał Olejniczak i Piotr Jędraszczyk. Jeśli swój dzień będzie miał któryś z bramkarzy, to Polacy mogą postawić się każdemu. Potencjał byłby jeszcze większy, gdyby lider strzelców Ligi Mistrzów Kamil Syprzak nie złamał kości strzałkowej.

Czas powiedzieć sprawdzam

MŚ 2023 zamkną plan czteroletni Rombla, sam selekcjoner przejdzie weryfikację, będzie bronił posady. Do tej pory warunki były wręcz cieplarniane. Wszystko co po drodze, traktowano jako etap przygotowujący do mistrzostw w Polsce i Szwecji. Związku nie zadowoli już stabilizacja w drugiej dziesiątce. Oczekiwania nie są może wybujałe, ale na pewno postawiony wymagający cel. Biało-Czerwoni chcieliby awansować do kwalifikacji olimpijskich, co w praktyce oznacza miejsce w ćwierćfinale (ew. przy korzystnym rozstrzygnięciu nawet pozycje 9.-10.).

Pomimo kilku głośnych nazwisk, Polacy przystąpią do turnieju jako europejski średniak, który przez całą kadencję Rombla pokonał jedynie jeden zespół z czołówki - Słowenię w maju 2021 roku. Żeby w ogóle utrzymać się w gronie kandydatów do ćwierćfinału, muszą co najmniej wyrównać ten wynik. Właściwie tylko jedno zwycięstwo z Francją bądź Słowenią uchyli furtkę do TOP 8.

- Ósemka byłaby świetnym wynikiem. Nie ma co pompować balonika, ale stać nas na taki rezultat. Bez kontuzji, w pełnym składzie, z odrobiną szczęścia, jesteśmy w stanie rywalizować z najlepszymi - zapewnia Tkaczyk, medalista MŚ 2007 i 2009.

Jak spadać, to z wysokiego konia

Dużo o formie Polaków powie pierwsze starcie. W okresie przygotowawczym rywale byli co najwyżej przeciętni, a na inaugurację MŚ czekają już mistrzowie olimpijscy i wielokrotni mistrzowie świata. Francuzi, choć bez kilku ważnych graczy, nadal utrzymują się wśród głównych faworytów do złota (ZOBACZ).

- Wiemy, jak silni są Francuzi. Zazwyczaj początek mistrzostw mają średni, rozkręcają się z biegiem turnieju, może tu trzeba szukać nadziei? Nie mamy nic do stracenia, my tylko możemy sprawić niespodziankę, a Francuzi muszą wygrać. Taka sytuacja czasem działa na korzyść tych potencjalnie słabszych - ocena były środkowy Magdeburga.

Stawkę w grupie zamyka Arabia Saudyjska, wyraźnie odstająca od Europejczyków. Można w ciemno zakładać, że uda się chociaż ograć rywali z Bliskiego Wschodu, co zapewniłoby wyjazd do Krakowa. Tam będą czekać Hiszpanie i prawdopodobnie Czarnogórcy, bo trudno przewidywać, że Iran bądź Chile pokrzyżują plany. Wybór rywala (co było przywilejem gospodarza) nieprzypadkowy - to właśnie starcie z Hiszpanami może zadecydować o awansie do ćwierćfinału, a w niemal każdej z ostatnich potyczek Polacy naciskali byłych mistrzów olimpijskich.

Nim Polacy przeniosą się do Krakowa, istnieje duże prawdopodobieństwo, że 14 stycznia zagrają o życie w turnieju. Wiedzą to także kibice, którzy już dawno wykupili bilety na tę rywalizację. - Mecz prawdy z szalenie trudnym przeciwnikiem, który ma na ławce świetnego trenera (Urosa Zormana - przyp. red.). Chcąc coś ugrać w MŚ, w spotkaniu ze Słowenią będziemy tymi, którzy muszą - twierdzi Tkaczyk.

Mecze Polaków w MŚ 2023:

Polska - Francja / 11.01.2022, godz. 21.00
Polska - Słowenia / 14.01.2022, godz. 20.30
Polska - Arabia Saudyjska / 16.01.2022, godz. 20.30

ZOBACZ:
Mistrzowie świata zaczną od spacerków?

Źródło artykułu: WP SportoweFakty