Świetna druga połowa Polaków. Są powody do optymizmu przed MŚ

PAP / Łukasz Gągulski / Na zdjęciu: Rzucający Bartłomiej Bis w meczu z Brazylią
PAP / Łukasz Gągulski / Na zdjęciu: Rzucający Bartłomiej Bis w meczu z Brazylią

Po chimerycznej pierwszej odsłonie, Biało-Czerwoni bardzo dobrze zaprezentowali się w drugiej połowie meczu z Brazylią. Ostatecznie Polacy pokonali Canarinhos 31:23 i zajęli drugie miejsce w 4 Nations Cup.

Na zakończenie turnieju 4 Nations Cup - przedostatniego sprawdzianu dla naszej kadry przed mistrzostwami świata - reprezentacja Polski mierzyła się z kadrą Brazylii. I była faworytem tego spotkania.

Biało-Czerwoni po słabym meczu z Tunezją, który przegrali 31:32, dzień później pokonali Koreę Południową 31:27. Z kolei Canarinhos w tym turnieju nie pokazali zbyt wiele. Przegrali swoje oba dotychczasowe mecze w Krakowie.

Gospodarze nie najlepiej weszli w mecz. Zwłaszcza w ofensywie, gdzie byli nieskuteczni i notowali straty. Wykorzystali to zawodnicy z Ameryki Południowej, którzy wyszli na dwubramkowe prowadzenie. Po chwili powiększyli je po udanej akcji ze skrzydła (5:8).

ZOBACZ WIDEO: #dziejesiewsporcie: przypatrz się dobrze! Wiesz, kto pomagał gwieździe tenisa?

Postawa Biało-Czerwonych niestety nie wyglądała najlepiej przez bardzo długi czas. Canarinhos złapali jednak dwie kary, co ułatwiło Polakom życie. Wejście na boisko czwartkowego MVP meczu Piotra Jędraszczyka zdecydowanie poprawiło grę w ofensywie, a gospodarze zdołali doprowadzić do remisu. Przyjezdnych dopadła niemoc, nie mogli wyprowadzić skutecznej akcji. Z kolei Polacy na chwilę nie mieli takich problemów i objęli prowadzenie (14:12). Znów powróciły jednak demony w ataku Biało-Czerwonych i ostatecznie schodzili do szatni z jednobramkową zaliczką.

Na samym początku drugiej połowy goście doprowadzili do remisu. Później jednak przydarzył się spory przestój w ofensywie częściowo spowodowany dobrymi interwencjami Mateusza Korneckiego. Po dwóch stratach ponownie na wysokie obroty wszedł Jędraszczyk, który rzucił kolejne dwie bramki (20:16).

Biało-Czerwoni się nie zatrzymywali i to mimo gry w liczebnym osłabieniu. Do siatki trafili Dawid Dawydzik oraz Mikołaj Czapliński i przewaga naszej reprezentacji wzrosła do sześciu trafień. W 50. minucie po starciu z rywalem groźnie w bandy wpadł Przemysław Krajewski, ale na szczęście wydaje się, że obyło się bez uszczerbku na zdrowiu.

Na chwilę Brazylijczycy wrócili do gry i odrobili straty do trzech trafień, ale na nic więcej nie było ich stać. Podopieczni Patryka Rombla błyskawicznie odzyskali kontrolę nad meczem i odbudowali zaliczkę. Ostatecznie Biało-Czerwoni dominowali już do końća meczu. Wygrali cały mecz 31:23.

W turnieju najlepsza okazała reprezentacja Tunezji, która wygrała wszystkie mecze. Drugie zajęli Polacy, a podium uzupełnili zawodnicy z Korei Południowej. Ostatni byli Canarinhos, którzy nie wygrali żadnego meczu.

Polska - Brazylia 31:23 (14:13)

Polska: Morawski, Kornecki, Chrapkowski, Przytuła, Daszek, Jędraszczyk, Olejniczak, Walczak, Bis, Pietrasik, Widomski, Pilititowski, Moryto, Krajewski, Fedeńczak, Dawydzik, Czapliński, Gębala

Brazylia: Nascimento, Tercariol, da Silva, Silveira, Ferreia, da Rosa, Guilherme, Rocha, dos Santos, Da Silva, Dutra, Alves, Nantes. Hackbarth, H. Dos Santos, Silva, Rodrigues, Nascimento, Jean Pierre

MVP: Arkadiusz Moryto (Polska)

Czytaj więcej:
"To dyspozycja, której powinnyśmy się spodziewać". Selekcjoner tonuje nastroje po zwycięstwie

Źródło artykułu: WP SportoweFakty