MŚ 2023: znamy skład reprezentacji Węgier

PAP/EPA / Khaled Elfiqi / Na zdjęciu: reprezentacja Węgier
PAP/EPA / Khaled Elfiqi / Na zdjęciu: reprezentacja Węgier

Trener reprezentacji Węgier, Chema Rodriguez, ogłosił 21-osobową kadrę na mistrzostwa świata, które w dniach 11-29 stycznia rozegrane zostaną w Polsce i Szwecji.

W tym artykule dowiesz się o:

Węgrzy najlepsze lata w piłce ręcznej mają za sobą. W 2004 i 2012 roku dotarli do półfinału igrzysk olimpijskich. Co prawda w 2021 na mistrzostwach świata w Egipcie zajęli piąte miejsce, lecz styczniowe mistrzostwa Europy, których byli współorganizatorem, zakończyli na odległej - 15. pozycji.

Kadrę Węgier w tym roku przejął Hiszpan Chema Rodriguez. Przed Madziarami na najbliższych mistrzostwach świata czeka ciężkie wyzwanie. Reprezentacja Węgier rywalizować będzie w grupie D. Trafili do bardzo wymagającej grupy, w której zagrają kolejno z Koreą Południową (12.01), Islandią (14.01) oraz Portugalią (16.01). Mecze rozgrywać będą w szwedzkim Kristianstad.

W ramach przygotowań do mistrzostw świata Węgrzy 5 i 7 stycznia rozegrają towarzyski dwumecz ze Słowenią, która jest grupowym rywalem Biało-Czerwonych.

21-osobowa kadra Węgier na MŚ 2023:

Bramkarze: Roland Mikler (Pick Szeged), Marton Szekely (Tatabanya), Kristof Palasics (HSK NEKA)

Skrzydłowi: Pedro Rodriguez (MOL Tatabánya), Bendeguz Bujdoso (Ferencvaros), Bendeguz Boka (Balatonfuredi KSE), Peter Kovacics (Ferencvaros).

Rozgrywający: Zoran Ilić (Telekom Veszprem), Csaba Leimeter (RK PPD Zagrzeb), Gabor Ancsin (MOL Tatabanya), Adam Juhasz (Benfica Lizbona), Mate Lekai (Ferencvaros), Egon Hanusz (TvB Stuttgart), Richard Bodo (Pick Szeged), Patrik Ligetvari (Telekom Veszprem), Zoltan Szita (Pick Szeged).

Obrotowi: Bence Banhidi (Pick Szeged), Miklos Rosta (Pick Szeged), Adrian Sipos (Telekom Veszprem), Szabolcs Szollosi (Dabas KC).

Rezerwowy: Matyas Gyori (MOL Tatabanya).

ZOBACZ:
Zagłębie rozstało się z trenerem
Gwiazdy zagrały dla osób z autyzmem

ZOBACZ WIDEO: #dziejesiewsporcie: rzucał przez całe boisko. Pięć razy. Coś niesamowitego!

Źródło artykułu: WP SportoweFakty