Do przerwy KPR Gminy Kobierzyce prowadził w Gnieźnie trzema bramkami. Na początku drugiej połowy beniaminek zniwelował ten dystans do jednego trafienia. Potem jednak "Kobierki" znów odskoczyły, by finalnie triumfować 30:23.
- Ja jestem zadowolona z tego wyniku. Wiele elementów chcielibyśmy poprawić po tym spotkaniu. W pierwszej połowie mieliśmy trochę za niską skuteczność rzutową, a w drugiej - trochę za dużo straconych bramek. Ja jestem zadowolona z tego wyniku. Super gra Marioli Wiertelak, a w pierwszej połowie - Beaty Kowalczyk - komentowała w rozmowie z nami Edyta Majdzińska, trenerka zespołu z Kobierzyc.
Choćby taka zawodniczka jak Mariola Wiertelak, która rzuciła w sobotę dziewięć bramek, mocno przydałaby się ekipie MKS PR URBIS Gniezno.
ZOBACZ WIDEO: #dziejesiewsporcie: hit sieci z udziałem Sereny Williams. Zobacz, co robi na emeryturze
- Może już niedługo nam się objawi. Na to liczymy. Jak trenerka powiedziała, na początku meczu zatrzymała nas Beata Kowalczyk i mieliśmy problemy ze zdobywaniem bramek. To trochę nam podcięło skrzydła. Mieliśmy fajne sytuacje i były one niewykorzystywane. Gdzieś brakowało szczęścia, były dwa słupki. Tak się ten mecz układał. Dobrze, że nie zwiesiliśmy głów i cały czas walczyliśmy. My cały czas się tego uczymy. Mam nadzieję, że z każdego meczu będziemy wyciągać to, co dla nas najlepsze i poprawimy błędy. Idziemy do przodu - zaznaczał Robert Popek, szkoleniowiec gnieźnianek.
Edyta Majdzińska nie ukrywała natomiast, że lubi przyjeżdżać do pierwszej stolicy Polski. - Tu się nic nie zmienia. Zawsze jest super, zawsze jest świetna atmosfera. Można liczyć na kibiców, na świetny doping, więc z wielką przyjemnością tu przyjeżdżamy - podkreślała.
Czytaj także:
> Nieoczekiwane zwycięstwo MKS-u FunFloor. Lublinianki pokutują za wysoką porażkę u siebie
> Beniaminek napędził strachu "Kobierkom". Mariola Wiertelak show!