Wbrew wszystkiemu. Sukces Gwardii Opole na inaugurację

Materiały prasowe / PGNiG Superliga / Na zdjęciu: zawodnicy Gwardii Opole
Materiały prasowe / PGNiG Superliga / Na zdjęciu: zawodnicy Gwardii Opole

Na Gwardii Opole zbyt wcześnie postawiono krzyżyk. Znacznie osłabiony zespół Rafała Kuptela w dobrym stylu pokonał na inaugurację Zagłębie Lubin.

Na Gwardię i trenera Rafała Kuptela spadła ostatnio plaga nieszczęść. W krótkim czasie opolanie stracili trzech kluczowych graczy - niemal cały sezon z głowy mają Jakub Ałaj i Antoni Łangowski, co najmniej dwa miesiące na rehabilitacji spędzi Noa Zubac, poza tym do końca nie wiadomo, kiedy Roman Czyczykało będzie mógł wznowić treningi z pełnym obciążeniem. Wydawało się, że będzie trudno podnieść się po tych absencjach, ale Gwardia pokazała, że zbyt szybko ją przekreślono.

Zespół Rafała Kuptela zagrał fenomenalne 10 minut po przerwie, gdy wygrał ten fragment 9:1. Zagłębie dołowało, a Gwardii wychodziło niemal wszystko. Ci, którzy mieli ratować wynik po serii kontuzji, stanęli na wysokości zadania. Marek Monczka rozgrywał jeden z najlepszych meczów odkąd trafił do klubu, imponował zdecydowaniem i współpracą z obrotowym, wykorzystał pięć karnych. Mateusz Jankowski co chwilę urywał się obronie, wzorcowo obsługiwał go nie tylko Monczka, ale też Andrzej Widomski.

Skoro o 19-latku... Już dawno debiut w Superlidze nie wypadł tak okazale. W pierwsze połowie zanosiło się, że spotkanie będzie przedstawieniem jednego aktora. Widomski w krótkim czasie uzbierał pięć bramek, na tle Zagłębia wyglądał znakomicie nie tylko rzutowo, ale także rozdzielał piłki jakby rozegrał dziesiątki takich meczów. Potem koledzy trochę go odciążyli, aż Widomski trochę odsapnął, po przerwie dorzucił swoje trzy grosze i został jednym z bohaterów spotkania. To na razie występ "tylko" na tle Zagłębia, ale nic dziwnego, że wielu apelowało o regularne powoływanie nastolatka do kadry seniorów.

To nie tak, że Zagłębie zupełnie nie istniało i walczyło o jak najmniejszy wymiar kary. Do przerwy napsuło Gwardii sporo krwi, szczególnie gdy za Widomskim podążał Rafał Krupa i znacznie ograniczał go w działaniach. Dużym problemem Miedziowych była jednak skuteczność. Mnóstwo świetnych sytuacji zostało koncertowo zmarnowanych. Chociażby z karnych, połowa z nich padła łupem opolskich bramkarzy. Po przerwie przestał pomagać Marcin Schodowski. Zabrakło wyraźnego lidera, który napędziłby Zagłębie.

ZOBACZ WIDEO: #dziejesiewsporcie: tenisiści czy piłkarze? Jest forma!

Gwardia też nie rozegrała koncertowego spotkania, w ostatnich 10 minutach tryby zaczęły się zacinać i tylko dzięki niefrasobliwości Zagłębia nie doszło do wyrównanej końcówki. Lubinianie mieli jeszcze piłkę w rękach na -2 w ostatnich dwóch minutach, ale zupełnie się pogubili.

KPR Gwardia Opole - Zagłębie Lubin 32:28 (15:14)

Gwardia: Malcher (10/29 - 34 proc.), Lellek (4/12 - 33 proc.) - Monczka 9/5, Widomski 8, Jankowski 6, Wojdan 3, Scisłowicz 2, Stempin 2, Sosna 1, Fabianowicz 1, Hryniewicz, Morawski, Koc, Kawka, Kucharzyk
Karne: 5/5
Kary: 18 min. (Kucharzyk - 6 min., Wojdan - 4 min., Jankowski, Widomski, Fabianowicz, Stempin - po 2 min.)

Zagłębie: Schodowski (7/29 - 24 proc.), Procho (0/8), Byczek (0/1) - Michalak 4/1, Hajnos 4/1, Bogacz 4/1, Bekisz 3, Iskra 3, Gębala 3, Hlushak 2, Adamski 1, Moryń 1, Drozdalski 1, Krupa 1, Pietruszko 1, Stankiewicz
Karne: 3/6
Kary: 12 min. (Hajnos, Gębala - 4 min., Bogacz, Moryń - 2 min.)

ZOBACZ:
Kolejny kłopot dla Azotów
Serb chwali Superligę

Źródło artykułu: