W tym artykule dowiesz się o:
Jeśli nie on, to kto?
"Jeśli nie on, to kto? Jeśli nie teraz, to kiedy?" - pytają dziennikarze i kibice w Niemczech. Lewandowski jest na dobrej, jeszcze lepszej niż rok temu, drodze do pobicia niesamowitego rekordu Gerda Muellera. Legendarny Niemiec w sezonie 1971/72 strzelił w Bundeslidze 40 goli - przez blisko pół wieku nie było nikogo, kto zbliżyłby się do tego dorobku, aż zamach na rekord "Bombera" zrobił Lewandowski.
Rok temu mu się nie udało. Mimo świetnego początku, jego licznik zatrzymał się na 34 trafieniach, co i tak było najlepszym wynikiem w Niemczech od 43 lat. Wydawało się, że - z powodu urazu i przerwania rozgrywek przez pandemię - zmarnował dziejową szansę, ale w tym sezonie jest jeszcze lepszy.
Na półmetku rozgrywek miał 22 bramki, co jest nowym strzeleckim rekordem pierwszej rundy Bundesligi. A teraz, po 20 kolejkach, ma na koncie już 24 trafienia - 6 więcej niż Mueller na tym etapie sezonu, w którym ustanowił rekord. "Lewy" strzela w tym sezonie 1,26 gola na mecz, a do końca rozgrywek zostało 14 kolejek - jeśli utrzyma tę skuteczność, to nie tylko dorówna Muellerowi, ale też pobije wspaniały wyczyn Niemca. Kolejny krok w tym kierunku może zrobić już w poniedziałek, gdy Bayern podejmie Arminię na koniec 21. kolejki (g. 20:30).
A to nie jedyny rekord Bundesligi, który Lewandowski ma na celowniku i który może ustanowić już w tym sezonie. Sprawdź, na jakie jeszcze poluje kapitan reprezentacji Polski.
Władca absolutny
Polak kroczy po szóstą w karierze, a czwartą z rzędu koronę króla strzelców Bundesligi. Częściej niż jemu "Torjaegerkanone" wręczano tylko Gerdowi Muellerowi. "Der Bomber" otrzymał ją 7 razy, więc - co długo wydawało się niemożliwe! - "Lewy" już za rok może zrównać się z nim pod względem tytułów króla strzelców Bundesligi.
A już w tym sezonie Polak może ustanowić nowy rekord Bundesligi, bo dotąd nikt nie został królem strzelców niemieckiej ekstraklasy cztery razy z rzędu. Nawet Mueller. Taka dominacja to w ogóle rzadkość w najmocniejszych ligach Europy. Taką serią może się pochwalić tylko czterech piłkarzy: Leo Messi (2017-20) i Hugo Sanchez (1985-88) w Hiszpanii oraz Carlos Bianchi (1976-79), Jean-Pierre Papin (1988-92) we Francji.
ZOBACZ WIDEO: #dziejesiewsporcie: imponująca sztuczka gwiazdy Realu Madryt
W Złotym Bucie
Lewandowski ma w kolekcji 16 tytułów króla strzelców, przeróżnych rozgrywek, ale Złotego Buta dla najskuteczniejszego gracza lig europejskich w swoim dossier jeszcze nie ma. Najbliżej zgarnięcia go był w poprzednim sezonie, gdy zdobył w Bundeslidze aż 34 bramki.
To jego życiowy rekord, ale przebił go wtedy Ciro Immobile, który w Serie A strzelił 36 goli. Polak miał lepszą średnią (w Bundeslidze do rozegrania są 34 kolejki, a w Serie A - 38), ale liczy się ogólny dorobek.
W tym sezonie nie ma już śmiałka, który rzuciłby Lewandowskiemu wyzwanie. Polak ma 6 bramek więcej od drugiego na liście Andre Silvy, bo daje mu 12 pkt przewagi - napastnik Bayernu nie zwykł takiej marnować.
Rekord wszech czasów
Lewandowski to najskuteczniejszy cudzoziemiec w historii Bundesligi i długo zanosiło się na to, że będzie musiał się zadowolić tylko tym tytułem, bo ligowy rekord Gerda Muellera (365) wydawał się być poza zasięgiem kogokolwiek. Tymczasem...
"Lewy" ma na koncie 260 trafień w Bundeslidze - 105 mniej od Muellera, ale nie jest to różnica, której Polak nie może zniwelować. Jego średnia z 5 ostatnich lat to 29 goli na sezon. Jeśli ją utrzyma (a w bieżących rozgrywkach idzie na dużo lepszy wynik) rozprawi się z rekordem Muellera w 3,5 roku. Musiałby przedłużyć kontrakt o dwa lata, ale gdzie mu będzie lepiej niż w Bayernie?
Kolekcjoner
"Lewemu" niewiele brakuje za to do zostania najbardziej utytułowanym obcokrajowcem w historii Bundesligi. Na razie mianem tym mogą się pochwalić Franck Ribery i David Alaba - 9-krotni mistrzowie Niemiec. Tyle samo tytułów zgromadził jeszcze tylko Thomas Mueller.
Robert na razie ma w CV 8 tytułów, więc już tym sezonie powinien dorównać Ribery'emu. Wciąż będzie go wyprzedzał Alaba, ale Austriak latem opuści Bayern i wyjedzie z Niemiec, a Lewandowski ma grać w Bayernie co najmniej do 2023 roku. Do zdobycia więc będzie miał jeszcze minimum dwa mistrzostwa.
Thomasa Muellera prawdopodobnie nie wyprzedzi, bo Niemiec jest młodszy od Polaka i do tego nie ma zamiaru ruszać się z Monachium, a i władze Bayernu posypały głowę popiołem i już nie chcą się go pozbywać. Ale "najbardziej utytułowany cudzoziemiec w historii Bundesligi" też brzmi dobrze.
Stalowe nerwy
Robert Lewandowski to dziś najlepszy wykonawca rzutów karnych na świecie i nie zmieni tego nawet to, że w poprzedniej kolejce jego "11" obronił Rune Jarstein z Herthy Berlin. Więcej TUTAJ. W całej karierze "Lewy" wykorzystał 60 z 67 rzutów karnych
W Bundeslidze strzelił tak 32 gole. Daje mu to piąte miejsce w klasyfikacji wszech czasów najlepszych egzekutorów "11" niemieckiej ekstraklasy. Przed nim są Horst-Dieter Hoettges (40), Michael Zorc (49), Gerd Mueller (51) i Manfred Kaltz (53).
Do rekordu brakuje mu 19 bramek z rzutów karnych. Odkąd jest pierwszym wykonawcą "11" w Bayernie, ustawia piłkę na "wapnie" 6-7 razy w sezonie, więc detronizacja Kaltza nie jest niemożliwa.
Sześciopak
Lewandowski właśnie zdobył z Bayernem sześciopak trofeów, inny sześciopak ma na brzuchu, ale jednego jeszcze mu brakuje. 6 bramek w jednym meczu to rekord Bundesligi, który w sezonie 1977/78 ustanowił Dieter Mueller. Ten wyczyn jest trudny do powtórzenia, ale dla "Lewego" przecież nie ma rzeczy niemożliwych.
Polak jest nienasycony i zawsze - w każdym meczu - chce więcej, nie odpuszcza po pierwszym golu. Wielopaki to jego specjalność, a przecież ma już na koncie spektakularny pięciopak - 21 września 2015 roku w meczu z Wolfsburgiem strzelił 5 goli w 9 minut. Pobił wtedy kilka rekordów za jednym zamachem.