Hiszpanie drżą przed Robertem Lewandowskim. To w meczach z nimi budował swoją legendę
Kamil Kołsut
Gdyby nie szczęśliwy pościg za Malagą, kibice nigdy nie zobaczyliby tego, co zrobił Lewandowski w meczu z Realem. To było coś, czego prawdopodobnie już nigdy w karierze nie przebije. Wyczyn, którym sportowcy stawiają sobie w zbiorowej pamięci pomnik trwalszy niż ze spiżu.
Polak strzelił Realowi w półfinale 4 gole, miał klasycznego hat-tricka. Najpierw wepchnął futbolówkę do siatki z czterech metrów po dośrodkowaniu ze skrzydła, uprzedzając stopera rywali. Później dostał przypadkową piłkę tuż przed bramką przeciwnika, obrócił się z nią i uderzył lekko, obok golkipera. Kolejny gol to strzał pod poprzeczkę. Ostatni padł po rzucie karnym. Niemieckie dzienniki były zgodne: to był szok i czyste szaleństwo.
Polub Piłkę Nożną na Facebooku
inf. własna
Zgłoś błąd
Komentarze (0)