Pogoń Szczecin poniosła pierwszą w sezonie porażkę na własnym stadionie. Jej twierdza została podbita przez Radomiaka. Decydowała bramka Paulo Henrique po rzucie rożnym, a także wysoka nieskuteczność gospodarzy. Piłkarze nasłuchali się wielu cierpkich okrzyków z trybun przy Twardowskiego, ponieważ drużyna Robert Kolendowicz zawodzi tydzień po tygodniu. Nie ratuje sytuacji już nawet wynikami w roli gospodarza.
- Nie przywykliśmy do porażek u siebie, ale ten dzień nadszedł. Szkoda, ponieważ w moim odczuciu mieliśmy tak dużo sytuacji podbramkowych, żeby nawet wygrać. Przez brak skuteczności nie mamy punktów. Stracona bramka nastąpiła po stałym fragmencie gry, przy którym powinniśmy zachować się lepiej. Tym bardziej, że to kolejny gol w takich okolicznościach - mówi Robert Kolendowicz na konferencji prasowej.
- Postawiłem na dwóch młodzieżowców, ponieważ Kacper Łukasiak jest naszym czołowym piłkarzem, a Adrian Przyborek wyróżniał się w treningach. Obaj zagrali dobrze, a późniejsze zmiany miały na celu jeszcze bardziej wypełnić pole karne. Tak Fredrik Ulvestad, jak i Alexander Gorgon są mocni w polu karnym - tłumaczy Kolendowicz.
ZOBACZ WIDEO: #dziejesiewsporcie: gola zapamięta do końca życia. Co tam się stało?!
- Z powodu absencji Linusa Wahlqvista wypadło nam w sumie sześciu zawodników. W naszej sytuacji kadrowej to naprawdę duża liczba - przypomina Kolendowicz.
Radomiak cieszył się w Szczecinie z drugiego w sezonie zwycięstwa na wyjeździe. Nie był faworytem, ale stanął na wysokości zadania i odniósł skromną wygraną. Poza zdobywcą gola Paulo Henrique duże gratulacje zbierał bramkarz Maciej Kikolski, który interweniował po licznych strzałach celnych zawodników Pogoni.
- To było zwycięstwo po trudnym meczu. W pierwszej połowie zagraliśmy dobrze, a oba zespoły miały sytuacje podbramkowe. Gra była otwarta i techniczna. Po strzeleniu gola na 1:0 spodziewaliśmy się wysokiego podejścia Pogoni w drugiej połowie. Rywale zepchnęli nas, ale mieliśmy kilka faz przejściowych, dzięki którym mogliśmy podwyższyć wynik. Do tego, Kikolski zaprezentował się bardzo dobrze - podsumowuje Bruno Baltazar, trener Radomiaka.
- Zasłużyliśmy na to zwycięstwo z silnym na własnym stadionie przeciwnikiem. Pogoń była niepokonana u siebie, dlatego dodatkowo cieszymy się wynikiem. Brawo dla zespołu i kibiców, którzy przejechali daleką drogę do Szczecina - dodaje Baltazar.
- Znaliśmy jakość Pogoni i wiedzieliśmy, że jeżeli oddamy jej piłkę, to będziemy mocniej cierpieć. Wszyscy mieli przeczucie, że Radomiak przegra, a my zrobiliśmy wszystko, żeby tak się nie stało. Nasza strategia wysokiego podejścia doprowadziła do zdobycia kompletu punktów - podsumowuje trener radomian.