W tym artykule dowiesz się o:
Po tym, jak niektórzy z zawodników występujący na tej pozycji wyjechali z Polski, a inni siedzą na ławce, często mamy problem z wyborem tego, który trafiłby do naszego zestawienia. Tym razem także mieliśmy spory dylemat. Zdecydowaliśmy postawić na golkipera Niebieskich, który jako jedyny puścił trzy gole, a do tego jego próba dryblingu we własnym polu karnym mało co nie skończyła się stratą gola przez Ruch.
Konsekwentnie wystawiany w linii obrony, a z defensywą podczas meczu ma niewiele wspólnego. Macedończyk aktywnie podłącza się pod akcje ofensywne, ale kompletnie zapomina o tym, że jego głównym zadaniem jest powstrzymywanie akcji przeciwnika na swojej stronie.
Dostał szansę w meczu z Koroną Kielce i zdecydowanie nie zdołał jej wykorzystać. W pierwszej połowie popełnił wiele błędów, przez które kielczanie mieli dogodne okazje strzeleckie. Widać było, że nie jest pewny swoich interwencji.
Ruch po raz pierwszy w tym roku stracił trzy gole w 90 minut. Malinowski nie był - mówiąc delikatnie - ostoją i filarem bloku obronnego. Chorzowianie pozwolili Pogoni Szczecin na stworzenie licznych sytuacji podbramkowych. Sam Malinowski odpowiada za stratę ostatniego gola - stoper wykazał się gapiostwem i praktycznie oddał piłkę Marcinowi Robakowi. Lider klasyfikacji strzelców nie marnuje takich szans.
Był niesamowicie objeżdżany na prawej stronie defensywy przez Henrika Ojamę. W przeciągu całego spotkania byliśmy świadkami wielu takich pojedynków, a defensor Piasta lepszy okazał się... raz. I to tylko połowicznie, bo i tak Legia miała rzut z autu. Goście widzieli, że "Matrix" jest słabo dysponowany i praktycznie wszystkie akcje szły jego stroną, a nie przeciwległą, gdzie biegał Krzysztof Król. Również i zwycięska bramka dla mistrza Polski padła stroną Matrasa... Chyba najgorszy występ tego zawodnika w całym sezonie, jak nie od przybycia do Piasta.
Słaby występ zmienionego w przerwie pomocnika. W rundzie jesiennej Chmiel był podstawowym, jednym z najlepszych graczy Podbeskidzia, ale w tym roku nie prezentuje wysokiej dyspozycji. Trzeba oddać, że piłkarza trapiły długo różne urazy. W meczu z Cracovią był niewidoczny, mało aktywny, szybko trener Ojrzyński posadził go na ławce.
Czarnogórski piłkarz kompletnie zgasł w rundzie wiosennej. Zniknęły świetne asysty z rundy jesiennej, a także chęć konstruowania akcji ofensywnych. Jest to w obecnej chwili cień zawodnika z zeszłego roku.
Portugalczyk oceniany jest głównie przez wzgląd na to, co prezentuje jego brat bliźniak Marco Paixao. W spotkaniu z Górnikiem Zabrze pomocnik WKS-u nic wielkiego nie pokazał. Oczekiwania wobec niego na pewno były zdecydowanie większe, a w tym zawodniku drzemie spory potencjał. Czekamy, aż pokaże to na boisku.
Skrzydłowy Legii siał dużo wiatru w polu, jak z przedszkolakiem bawił się z Matrasem, ale nic z tego nie wynikało. Estończyk kończył swoje akcje albo posłaniem piłki w kosmos albo niedokładnym dograniem do kolegi. Choć zdecydowanie częściej szukał indywidualnych rozwiązań, co było najgorszym z możliwych pomysłów.
Wszedł na boisko w drugiej połowie i praktycznie nie potrafił podjąć dobrej decyzji na boisku. Wypożyczony z Legii zawodnik grał tak, jakby chciał prowadzić własną grę. W efekcie zepsuł mnóstwo podań, wdawał się w bezsensowne dryblingi a pod koniec meczu zabrał piłkę Cetnarskiemu, który nieobstawiony w polu karnym czekał na wykończenie akcji. Jeden z kolejnych niewypałów transferowych Widzewa - irytował się nasz korespondent.
Bez sztycha w meczu z Cracovią. Nie wywiązał się nawet z roli destrukcyjnej i nie przeszkadzał Pasom w rozegraniu piłki do przerwy. Po I połowie zmieniony.
Ławka rezerwowych: