Grudniowy mecz pomiędzy Bayernem Monachium a VfB Stuttgart to był popis jednej drużyny. Mistrzowie Niemiec nie dali żadnych szans rywalowi i wygrali aż 5:0. Robert Lewandowski dorzucił dwa gole, ale po żadnym się nie cieszył.
"Zagadka Lewandowskiego. Dlaczego nie cieszył się z goli?" - pytał "Bild", a z odpowiedzią pośpieszył trener Julian Nagelsmann: - Lewy jest niesamowicie ambitny i chciałby dostawać każdą piłkę. Doceniam go za to, że potrafi wyrazić swoją opinię. Wiemy, że zawsze możemy na nim polegać, nawet jeśli czasami nie trafia do siatki. To normalne, że są takie momenty, gdy nie jesteś w pełni zadowolony z wydarzeń na boisku. Obrońcy również są na nim bardzo skoncentrowani. Staramy się dostarczać mu piłki. To ważne, by strzelał gole, jednak od niego zależy, jak je świętuje.
Na pierwszego gola "Lewy" czekał do 69. minuty. Wówczas Serge Gnabry posłał dalekie podanie do Polaka, ten wyprzedził obrońcę i piękną "podcinką" zaskoczył bramkarza. Zamiast się cieszyć, spuścił głowę i powoli wracał na własną połowę.
Zobacz gole Lewandowskiego ze Stuttgartem
Kilka minut później Gnabry znów asystował przy golu Lewandowskiego. Scenariusz się powtórzył - Lewandowski nie cieszył się z trafienia.
Polski napastnik w tym i poprzednim meczu miał sporo pretensji do swoich partnerów, że ci nie dostrzegają go, gdy zajmuje dobrą pozycję. Zamiast tego decydują się na strzały czy nieudane dryblingi. Dlatego, gdy w końcu "Lewy" zdobył bramkę, złość aż wylewała się z niego i nie potrafił się cieszyć z trafienia.
W niedzielę Lewandowski znów zagra przeciwko Stuttgartowi. Początek meczu o godz. 17:30. Transmisja w Viaplay.
Zobacz także: Trenerzy Roberta Lewandowskiego - rozpoznajesz ich na zdjęciach?
Zobacz także: Tego żąda Robert Lewandowski. Są dwa warunki