"Bild" zapowiada, że Pini Zahavi pojawi się w Monachium, by negocjować warunki nowego kontraktu Roberta Lewandowskiego. Do tej sprawy w nowym odcinku "Stammplatz" odniósł się Heiko Niedderer, reporter "Bilda".
Przewiduje on, że rozmowy będą bardzo trudne. Ponadto nie ukrywa, że nie jest w stanie zrozumieć, dlaczego szefowie Bayernu najpierw rozmawiali z Erlingiem Haalandem, a nie z Polakiem.
- Myślę, że Lewandowski zrozumiałby, gdyby monachijskie władze zasygnalizowałyby mu, że skontaktują się z ludźmi Haalanda, ale to on pozostanie pierwszą opcją - powiedział Niedderer.
ZOBACZ WIDEO: "Z Pierwszej Piłki". Żaden Polak nie dokonał tego co Lewandowski. Ten rekord może przetrwać wieczność
Tak się jednak nie stało. "Bild" w związku z tym ostrzega Bayern Monachium. Podkreślono, że teraz temu klubowi grożą bardzo nieprzyjemne rozmowy z Lewandowskim i Zahavim.
- Żądania płacowe Polaka na pewno nie zmniejszą się. Kto wie, może nawet Pini Zahavi rzuci na stół ofertę FC Barcelona albo Bayern złoży ofertę przedłużenia umowy o rok, a Lewy po prostu wyjdzie z pokoju - kontynuował reporter.
"Bild" nie ma wątpliwości. Niemiecki tabloid z przekonaniem pisze, że szefowie Bayernu nie powinni oczekiwać od Lewandowskiego przychylności.
Czytaj także:
- Polski talent zagra w liderze belgijskiej ekstraklasy. "Mój styl to połączenie Busquetsa i Pogby"
- Gorzkie słowa legendy polskiej piłki. "Staliśmy się kopciuszkiem"