Robert Lewandowski dopiero co świętował zdobycie kolejnego tytułu mistrza Niemiec z Bayernem Monachium. Szybko jednak powrócił temat jego ewentualnego transferu. Reprezentant Polski łączony jest od kilku tygodni z Barceloną.
"Takich dylematów, czy przedłużyć umowę z Bayernem, czy odejść do innego silnego klubu, życzyłbym wszystkim polskim piłkarzom" - napisał w "Przeglądzie Sportowym" Dariusz Dziekanowski.
63-krotny reprezentant Polski uważa, że kością niezgody w rozmowach z Bayernem może być w przypadku Lewandowskiego długość kontraktu.
ZOBACZ WIDEO: #dziejesiewsporcie: ach, ten Neymar. Tarzał się po podłodze!
"Wnioskuję, że gra toczy się tu o czas obowiązywania umowy, że Robert chciałby dostać w Monachium kilkuletni kontrakt, zaś władze klubu zdają sobie sprawę, że 34-letni napastnik siłą rzeczy może wkrótce obniżyć poziom. Nic więc dziwnego, że nie kwapią się, by wykładać fortunę i wiązać się z nim dłuższą umową" - tłumaczył.
Dziekanowski podkreślił ponadto, że na sześć miesięcy przed końcem umowy, Lewandowski będzie mógł podpisać kontrakt z innym klubem i odejść za darmo. On sam uważa ten przepis za bezsensowny.
"Ten przepis rodzi tylko niezdrowe sytuacje, kiedy fakt podpisania kontraktu oficjalnie trafia do publicznej wiadomości. I wówczas w wielu przypadkach kończy się to tak, że zawodnik niejako za karę trafia na ławkę rezerwowych" - napisał były piłkarz.
Kiedy Lewandowski przechodził z Borussii Dortmund do Bayernu Monachium do końca traktowany był jak kluczowy piłkarz, co jednak - jak podkreślił Dziekanowski - jest rzadką sytuacją. Przypomnijmy, że obecny kontrakt "Lewego" z Bawarczykami obowiązuje do końca sezonu 2022/2023.
Czytaj także:
- "Mój mistrz". Romantyczne zdjęcie Lewandowskich
- Sensacja na Camp Nou! Wystarczył jeden strzał