Andrij Woronin od 2020 roku pracował w Dynamie Moskwa. Kiedy Rosja rozpoczęła inwazję na Ukrainę, zdecydował się opuścić klub. "Przeglądowi Sportowemu" powiedział, że nie mógł pracować w kraju, który zaatakował jego ojczyznę.
- Nigdy w najstraszniejszym śnie nie przypuszczałem, że może do tego dojść - mówił o wojnie. - To, co się teraz dzieje, to horror i katastrofa dla mojego kraju - dodał szkoleniowiec, który przeniósł się do Niemiec.
76-krotny reprezentant Ukrainy jest przekonany, że przyjdzie czas, w którym każdy odpowiedzialny za zbrodnie w Buczy czy Mariupolu zostanie ukarany.
Spora grupa obcokrajowców wyjechała z Rosji po 24 lutego, jednak nie wszyscy. Wśród tych, którzy pozostali, znalazł się Sebastian Szymański.
- Pisałem z Sebą i wspierałem go w tej decyzji. Miałby odejść na dwa miesiące nie bardzo wiadomo gdzie? To nie jest najlepsze rozwiązanie. Jest liderem Dynama i jednym z kluczowych zawodników drużyny - mówił trener.
Woronin uważa, że Szymański podjął właściwą decyzję zostając w klubie. - To dobry piłkarz i dobry człowiek. Obecna sytuacja jest trudna dla wszystkich. Ma kontrakt, nie można o tym zapominać - wyjaśnił.
Pojawiły się głosy, że z tego powodu Szymański nie powinien występować w kadrze. Woronin nie zgadza się z tymi opiniami. Podkreślił jednocześnie, że jest zawodnikiem, który w przyszłości może trafić do jednej z czołowych lig.
Czytaj także:
- Na granicy ukraińsko-rosyjskiej powstanie mur? Padła taka propozycja
- Ważna deklaracja ws. Tomasza Kędziory. Znamy stanowisko Dynama Kijów
ZOBACZ WIDEO: #dziejesiewsporcie: skandal na boisku! Mecz został przerwany