Gorąco w Stali Mielec. "Kadry nie zmienimy, możemy zmienić trenera"

WP SportoweFakty / Krzysztof Porębski / Na zdjęciu: Adam Majewski
WP SportoweFakty / Krzysztof Porębski / Na zdjęciu: Adam Majewski

- Kadry nie jesteśmy w stanie zmienić, możemy zmienić trenera - stwierdził sfrustrowany Adam Majewski. Jego Stal Mielec przegrała z Wartą Poznań (0:1) i w coraz większym stopniu wikła się w walkę o utrzymanie.

- Nie ma za bardzo czego podsumowywać. Przegraliśmy ważny mecz. Można powiedzieć, że zasłużenie. Pierwszy i jedyny celny strzał w pierwszej połowie ustawił to spotkanie. Całą odpowiedzialność za porażkę biorę na siebie. Nie oszukujmy się, nie jesteśmy Stalą Mielec z jesieni. Jesteśmy zupełnie innym zespołem, który może się przeciwstawić rywalowi determinacją i zaangażowaniem. Tym razem zwyczajnie zabrakło nam jakości - powiedział Adam Majewski.

- W końcówce brakowało też sił, ale to jest normalne. Warta miała w garści korzystny wynik i się wycofała, a my biegaliśmy po 70 metrów w tą i z powrotem. Poznaniacy zagrali mądrze, do tego mieli sporo atutów na ławce rezerwowych. Nam zabrakło wielu elementów, by uzyskać dobry wynik. Przegraliśmy ważne spotkanie, a te pięć, które przed nami będzie jeszcze ważniejsze. Presja rośnie i musimy sobie z nią poradzić - dodał.

W słowach Majewskiego dało się wyczuć gorycz i frustrację. - Wiemy jaką mamy kadrę. Nie jesteśmy w stanie jej zmienić. Możemy np. zmienić trenera. Musimy się podnieść mentalnie, nie panikować, wyjść na boisko i walczyć. Nie zagramy wybitnie, trzeba teraz zdecydowanie postawić na zaangażowanie i determinację. Nie wolno nam patrzeć na to, że zmierzymy się z Lechem Poznań, Legią Warszawa i Lechią Gdańsk. Nie możemy się bać, musimy zdobywać punkty, bo inaczej spadniemy z ligi.

ZOBACZ WIDEO: #dziejesiewsporcie: skandal na boisku! Mecz został przerwany

Degradacja w coraz mniejszym stopniu zagraża Warcie, która konsekwentnie oddala się od czerwonej strefy, a w sobotę wykonała kolejny istotny krok w drodze do utrzymania. - Wiedzieliśmy, że to będzie intensywny mecz, bo Stal dużo biega i walczy. Wiedzieliśmy też, że ekipa z Mielca ma bardzo solidne pierwsze połowy, a drugie gorsze. Dlatego nasza strategia zakładała szczelną obronę i podejście do pressingu. Nie chcieliśmy pozwolić rywalowi, by się rozpędził. W środku pola postawiłem na mobilnych zawodników, którzy biegali dotąd najwięcej kilometrów - powiedział Dawid Szulczek.

Trener Warty przyznał, że cały plan został zrealizowany bez zarzutu. - Przy dobrej grze w tyłach, chcieliśmy skorzystać z naszych indywidualności choćby w osobach Franka Castanedy i Jaysona Papeau. To nie przód jednak okazał się kluczowy, a zawodnicy, którzy walczyli w tyłach. Oni nie dopuścili przeciwnika do ani jednej groźnej sytuacji. Do tego nasz młody bramkarz Jędrzej Grobelny ma serię ponad 300 minut bez wpuszczonego gola i nie ukrywam, że bardzo pozytywnie mnie zaskakuje.

Atmosfery Warcie mogłoby pozazdrościć wiele innych zespołów. - Mamy w szatni świetny klimat, dlatego chcę zadedykować zwycięstwo naszym rodzinom. To mówiłem również na odprawie. To dla nich wygraliśmy. Może zabrakło drugiej bramki na zamknięcie meczu, ale wiele energii poświęciliśmy na grę w defensywie i dlatego nie było chłodnej głowy w polu karnym Stali. Możemy teraz złapać oddech, jednak rywalizacja o utrzymanie wciąż się toczy. Musimy wygrać jeszcze minimum jedno spotkanie, albo dwa lub trzy zremisować - zakończył Szulczek.

Czytaj także:
Grzegorz Lato zaskoczył po losowaniu. "Grupa z Katarem byłaby trudniejsza"
Polska poznała rywali na MŚ w Katarze! Mocna grupa i wielkie emocje

Źródło artykułu: