Piłkarz Jagiellonii: Obudził mnie wybuch bomby. To był największy koszmar w moim życiu

Getty Images / Marc Gual (zdjęcie w kółku) uciekł z Dniepropietrowska tuż po tym, jak zaczęła się wojna. Obecnie gra w Jagiellonii Białystok.
Getty Images / Marc Gual (zdjęcie w kółku) uciekł z Dniepropietrowska tuż po tym, jak zaczęła się wojna. Obecnie gra w Jagiellonii Białystok.

Marc Gual doskonale zadebiutował Jagiellonii. Strzelił zwycięskiego gola z Zagłębiem Lubin, a po bramce ucałował opaskę w barwach Ukrainy. - To mój gest solidarności. Nigdy nie zapomnę dnia, w którym obudził mnie wybuch bomby - mówi nam Hiszpan.

Gdyby nie wojna, 25-letni obecnie Marc Gual wciąż byłby piłkarzem ukraińskiego SK Dnipro-1, z którym niedawno podpisał kontrakt. Hiszpan był bardzo pozytywnie nastawiony do nowej przygody, w jego przypadku pierwszej poza ojczyzną.

Niestety, 24 lutego zaczął się barbarzyński atak Rosji na Ukrainę, a Hiszpan był naocznym świadkiem tego horroru.

O tym, jak udało mu się uciec z Ukrainy, czy wyobraża sobie powrót do ligi ukraińskiej, a także dlaczego wybrał Jagiellonię Białystok Marc Gual, opowiedział w rozmowie z WP SportoweFakty.

Piotr Koźmiński, WP SportoweFakty: Od tematu wojny nie uciekniemy, ale na początek może jednak coś przyjemniejszego. Twój pierwszy mecz dla Jagiellonii wyszedł znakomicie.

Marc Gual, wychowanek Espanyolu, piłkarz Sevilli, Realu Saragossa, Girony, Realu Madryt Castilla, Alcorconu, Dnipro, obecnie Jagiellonia: 
Trudno sobie wyobrazić lepszy debiut. W doliczonym czasie gry zdobyłem gola, dzięki tej bramce wygraliśmy ważny mecz. Bardzo mnie ten występ ucieszył, bo wiadomo, że za mną specyficzny, trudny czas. Potrzebowałem tego występu, tego gola.

Masz szczęście do debiutów? W Realu Madryt Castilla po dwóch meczach miałeś dwa gole.

Właśnie w tych dwóch miejscach trafiałem już na samym początku. Mam jednak nadzieję, że w przypadku Jagiellonii będę też strzelał gole w kolejnych spotkaniach. Bardzo dobrze się tu czuję. Po tygodniu uważam się już za część zespołu, aklimatyzacja przebiega bez problemu. Pomagają mi zarówno koledzy z drużyny, jak i ludzie w klubie.

Po zdobyciu gola ucałowałeś opaskę Ukrainy. Symboliczny gest.

Tak. Bo choć nie zdążyłem zagrać dla Dnipro, to zdążyłem się zżyć z kolegami. Wszystko świetnie się tam zapowiadało. Dnipro było na trzecim miejscu w tabeli, z widokiem na grę w pucharach. Za nami był obóz przygotowawczy, szykowaliśmy się do gry, a tu nagle... Ciężko to opisać, że ludzi, również tych, których znam, spotyka coś tak okropnego. Mam tam kolegów, Ukraińców, którzy zostali na miejscu z rodzinami. Wyobrażam sobie jak im teraz ciężko, to ukrywanie się, schodzenie do schronów. Niech ten koszmar jak najszybciej się skończy!

Sam doświadczyłeś tej wojny, bomby wybuchały niedaleko twojego mieszkania.

Tak było. Zaraz po inwazji na Dnipro spadły rosyjskie bomby. Obudził mnie wybuch. Wyjrzałem przez okno, bomby spadały naprawdę blisko miejsca, w którym mieszkałem. To przerażające, człowiek nie jest przygotowany na coś takiego. Zaraz po tych wybuchach z innymi piłkarzami Dnipro wsiedliśmy w samochody i pojechaliśmy do schronu, znajdującego się na terenie naszego klubu.

Czyli mieszkaliście blisko, tak?

Obcokrajowcy mieli mieszkania niedaleko, 10 minut jazdy samochodem. Pół dnia przesiedzieliśmy w schronie, a potem zaczęliśmy się zastanawiać, jak się wydostać z Ukrainy.

Wyjechaliście przez Polskę?

Nie, przez Rumunię. Tak mieliśmy dużo bliżej. A i tak podroż, dwoma autami, zajęła nam 27 godzin. Poruszaliśmy się razem, to znaczy obcokrajowcy Dnipro i mój rodak, asystent trenera.

Nie mieliście problemów z benzyną? Bo od razu pojawiły się braki.

Mieliśmy. Musieliśmy długo czekać na dotankowanie, ale w końcu się udało i można było jechać dalej. Po niecałych trzech dniach od inwazji opuściliśmy Ukrainę.

Ktoś wam pomógł w ewakuacji, czy wydostaliście się na własną rękę? Bo w takich sytuacjach często panuje chaos.


Chaos był, to zrozumiałe w takiej sytuacji. A co do wydostania się stamtąd, to pomógł nam trochę klub i hiszpańska federacja.

Wyobrażam sobie, że to był największy koszmar twojego życia. Hiszpański piłkarz nagle znajduje się tam, gdzie wybuchają bomby.

Tak, na pewno. Natomiast moje myśli wciąż są z tymi, którzy tam zostali. Jak chyba każdy normalny człowiek, chciałbym, żeby to się natychmiast skończyło.

Minęło trochę czasu i podpisałeś kontrakt z Jagiellonią. Białystok i Polska są blisko wojny, choć oczywiście nasza sytuacja jest inna, bo jesteśmy w NATO. Słyszałem jednak, że kilku piłkarzy nie zdecydowało się tej zimy na transfer do Polski z obawy o bliskość działań wojennych.

Nie miałem wątpliwości. Choćby dlatego, że sytuacja waszego kraju jest inna, jesteście w NATO.

A skąd w ogóle pomysł, aby wyjechać z Hiszpanii?

Sześć ostatnich lat spędziłem w Segunda Division i postanowiłem coś zmienić, nadać nowy bieg mojej karierze, spróbować czegoś innego. Stąd decyzja o wyjeździe z kraju. Chciałem poznać coś nowego, trafić do klubu, który o coś by walczył, a którego byłbym ważną częścią. W Dnipro fajne było to, że wiązano ze mną nadzieje na dłużej, a nie tylko na krótko.

Wierzysz, że w najbliższej przyszłości będzie można tam wrócić?


Nie da się tego przewidzieć. Byłoby super, gdyby to się okazało możliwe, bo oznaczałoby, że wszystko się normalizuje. Ale nie wiem jak to będzie.


Miałeś inne oferty czy tylko Jagiellonia się zgłosiła?

Miałem, i to sporo. I z Europy, i spoza. Ale Jagiellonia pokazała dużą determinację, aby mnie sprowadzić. Z pełną świadomością, że może to być tylko na dwa miesiące. Jak mówię, tych ofert trochę było, ale też trzeba przyznać, że wiele klubów miało już pozamykane kadry i w takich sytuacjach nie dało się trafić do któregoś z nich. Natomiast brałem też pod uwagę to, jakie będę miał możliwości gry. A po przerwie zależało mi właśnie na tym, aby grać jak najwięcej. Uznałem, że w Jagiellonii będę miał na to duże szanse.

A jakie sobie możesz stawiać cele na tak krótkim dystansie z takim zespołem? Próżno szukać tego klubu w czołówce tabeli.

Chcemy jak najszybciej zapewnić sobie utrzymanie. A ja chciałbym w tym pomóc, strzelając jak najwięcej goli.

Jeśli chodzi o bramki, to w Realu Madryt Castilla miałeś okazję pracować z wyjątkowym specem, czyli Raulem.


Dokładnie tak. Mając takiego trenera, napastnik może się tylko cieszyć. O Raulu jako piłkarzu słyszeli wszyscy kibice. Ale o Raulu trenerze piłkarski świat powinien też jeszcze usłyszeć.

Wracając jeszcze do Białegostoku. Mieszkałeś w różnych miastach w Hiszpanii. Któreś przypomina miejsce, w którym mieszkasz teraz?

Urodziłem się i wychowałem w Barcelonie. To dużo większe miasto niż Białystok. Ale tu też mi się podoba. Mieszkam w centrum, wszędzie mam blisko. A klimat? Wiadomo, że w Hiszpanii jest cieplej, ale tu wcale nie jest tak źle. Jak trzeba, to wkładam płaszcz i tyle. Nie ma problemu.

Legenda Meksyku: Nasza kadra ma jeden minus. Polska może to wykorzystać
Nikt nie zagrozi Lewemu!