Szwecja rywalem Polski w finale baraży. To nasze piłkarskie przekleństwo

PAP/EPA / Reprezentacja Szwecji
PAP/EPA / Reprezentacja Szwecji

Na zwycięstwo ze Szwecją czekamy ponad 30 lat. Rywal nam nie leży, jest niewygodny dla wielu w Europie. Z jednej strony mamy czego się obawiać. Z drugiej lepszej okazji na przełamanie niemocy może nie być.

Reprezentacja Szwecji pokonała po dogrywce Czechów 1:0 i tym samym to ona będzie rywalem Polski w finale baraży o mundial w Katarze. Lepszej okazji do rewanżu za porażkę na ostatnich mistrzostwach Europy nie mogliśmy sobie wymarzyć. To dla Biało-Czerwonych nie tylko mecz o prestiż, sportową zemstę, ale też zakończenie niemocy w starciach polsko-szwedzkich na boisku. Na zwycięstwo z ekipą Trzech Koron czekamy ponad 30 lat. Nie będzie o to jednak łatwo.

Niewygodny przeciwnik

W ostatnich latach Szwecja stała się naprawdę nieprzyjemnym przeciwnikiem, głównie ze względu na jej styl grania i taktykę. To nie jest futbol oparty na finezji, nonszalancji, technice. Sprawia wrażenie topornego i fizycznego. Jednak w tym szaleństwie jest metoda.

Kadra szwedzka na boisku charakteryzuje się przede wszystkim równowagą. Ma przemyślane schematy działania w obronie i w ataku, by nie dać się zaskoczyć z kontry i samemu mieć odpowiednie siły na wyprowadzenie akcji. Zrównoważone formacje pod kątem wytrzymałości i umiejętności dają możliwość mądrego zarządzania siłami. Praktycznie tyle samo akcji wyprowadza środkiem, lewą i prawą flanką.

ZOBACZ WIDEO: Piłkarze z zakazem gry w reprezentacji Polski? "Dałbym im szansę"

Obrona stara się grać nisko, akcja w dużej mierze kształtuje się w środku boiska (2/3 akcji zaczyna się właśnie tam). Szwecja to zespół, który bada przeciwnika i czeka na odpowiedni moment na atak.

W teorii wydaje się to zespół poukładany i bez wad. Potrafi jednak poczuć się zbyt pewnie, podejść zbyt wysoko obroną i łatwo tracić piłkę przy korzystnym wyniku. Przy szybko wyprowadzonej kontrze nie jest w stanie zdążyć z uporządkowaniem swojego ustawienia.

Na kogo uważać?

Szwedzi napsuli nam krwi w ostatnim meczu grupowym na Euro, więc najprościej powiedzieć, że trzeba uważać na wszystkich. Robin Olsen jest w stanie wyczyniać cuda w bramce, a ofensywa ma ogromny potencjał. Emil Forsberg potrafi nakręcić nawet trzy groźne sytuacje w jednym meczu, a potem znikąd znaleźć się przed szansą na gola. Tak było na Euro, gdy wpakował nam dublet.

Na Alexandra Isaka polują największe kluby Europy. Przede wszystkim bardzo inteligentnie porusza się po boisku i świetnie współpracuje z linią pomocy. Robin Quaison i Dejan Kulusevski są solidnym uzupełnieniem ataku. Ten pierwszy zapewnił finał baraży. Do tego dochodzi Zlatan Ibrahimović, który jest klasą samą w sobie.

Historia nam nie sprzyja

Na 27 naszych spotkań ze Szwedami rywale ze Skandynawii wygrali aż 15, w tym 6 ostatnich. Ewidentnie ten rywal nam nie leży. Na zwycięstwo ze Szwecją czekamy aż 31 lat. Ostatni raz wygraliśmy w 1991 r. W meczu towarzyskim w Gdyni padł wynik 2:0, a gole strzelali Wojciech Kowalczyk i Mirosław Trzeciak.

19 razy graliśmy ze Szwedami towarzysko, 8 razy o stawkę (6 razy w ramach eliminacjo do mistrzostw świata lub Europy, 2 razy na MŚ lub ME).

Łącznie wygraliśmy ze Szwecją 8 razy, do tego 4 razy zremisowaliśmy. Niestety, bilans bramkowy starć polsko-szwedzkich jest dla niekorzystny - przy 39 golach strzelonych straciliśmy 59.
Niemożliwe nie istnieje

Choć Szwecja jest niewygodnym przeciwnikiem, to nie znaczy, że nie da się jej ograć. Pokazała to Ukraina na Euro w 1/8 finału. Grecja i Gruzja potrafiły zwyciężyć jesienią! My byliśmy bardzo blisko tego na turnieju. Trzeba zagrać w ich grę - wyczekać, nie otwierać się za bardzo, a gdy znajdzie się lukę, przedzierać się nią i zdobywać z biegiem czasu inicjatywę. Takich okazji w trakcie spotkania może być niewiele, dlatego należy maksymalnie je wykorzystać.

Mecz Polska - Szwecja we wtorek, 29 marca, na Stadionie Śląskim w Chorzowie, o godzinie 20:45.

Czytaj też:
Eksperci rozczarowani grą Polaków
Zakrwawiona noga Piątka

Źródło artykułu: