Papszun rozpracował rywali. "Trzeba umieć wykorzystać informacje"

PAP / Leszek Szymański / Na zdjęciu: Marek Papszun
PAP / Leszek Szymański / Na zdjęciu: Marek Papszun

Raków Częstochowa wygrał 1:0 i zakończył domową serię Radomiaka Radom. - W pierwszej połowie była zupełna dominacja, w drugiej trochę kopaniny - przyznał Marek Papszun tuż po meczu.

Wicemistrzowie Polski sprostali zadaniu. Już w 13. sekundzie gry Giannis Papanikolaou przechylił szalę zwycięstwa na korzyść Rakowa Częstochowa. Podopieczni Marka Papszuna zgarnęli komplet punktów i zajmują obecnie drugie miejsce w ligowej stawce.

Trener częstochowian odpowiadał na pytania dziennikarzy podczas konferencji prasowej. Papszun chwalił postawę swoich zawodników, którzy dowieźli korzystny wynik do ostatniego gwizdka sędziego.

- Takie było założenie, żeby od razu zaatakować i to się sprawdziło. Zamiar był taki, by zagrać ofensywnie. Trochę zabrakło nam skuteczności, więc musieliśmy wytrzymać trudną końcówkę spotkania - skomentował szkoleniowiec.

ZOBACZ WIDEO: Miliony obejrzały filmik "Ibry". Nic dziwnego!

Papszun wbił szpilkę trenerowi rywali. - Już przed meczem mówiłem, że Radomiak jest drużyną, którą łatwo zidentyfikować. Trzeba umieć te informacje wykorzystać. Gratulacje dla zawodników, że to zrobili. W pierwszej połowie była zupełna dominacja, w drugiej trochę kopaniny. Przyjechaliśmy tutaj po trzy punkty i zrealizowaliśmy plan - podkreślił.

- Było sporo przewidywalnych zachowań. Czterech piłkarzy wysoko ustawionych, proste środki, długie piłki na napastnika, mocne dośrodkowania od Leandro. Radomiak jest mocny w fazach przejściowych, ale dzisiaj takich szans nie miał - tłumaczył.

Radomiak Radom przegrał pierwszy mecz u siebie po awansie do PKO Ekstraklasy. - Szkoda, bo już zapomniałem, jak to jest odpowiadać na pytania po porażce. Nie wyobrażam sobie sytuacji, w której traci się bramkę po kilku sekundach. Raków złapał polot i nas zdominował - mówił Dariusz Banasik.

48-latek przyznał rację Papszunowi. - Mogę się zgodzić, że gramy przewidywalnie. Wygrywaliśmy, więc nie było co zmieniać. Być może teraz zmienimy ustawienie lub sposób gry - dodał.

- Powiedziałem zawodnikom, że głowa do góry. Jestem zadowolony z tego meczu. Taki jest futbol, trzeba wziąć to na klatę i wierzyć, że na koniec sezonu będziemy wyżej w tabeli. Będziemy na to pracować - zapewnił Banasik.

Czytaj także:
Wisła Płock obroni twierdzę? Zagra z podrażnionym Piastem
Mecz, który może pogrążyć Wisłę. Jeden cios znokautował krakowian

Komentarze (0)