Po ostatniej kolejce zmniejszył się dystans pomiędzy Lechem Poznań, a goniącymi go drużynami. Kolejorz zremisował 3:3 z Cracovią, choć prowadził już różnicą dwóch bramek. Poza tym, decydującego gola Lech stracił w doliczonym czasie gry. Przewaga nad drugą w tabeli Pogonią Szczecin zmalała do zaledwie dwóch punktów.
- Długo analizowaliśmy ten mecz. Wyciągnęliśmy wnioski. Myślę, że w wielu aspektach nie funkcjonowaliśmy tak, jakbyśmy sobie zakładali. Zawiedliśmy, wynik jest, jaki jest, a strata punktów w ostatniej minucie zawsze boli - mówił trener Maciej Skorża podczas konferencji prasowej.
Luki w defensywie
Licząc wszystkie rozgrywki, Lech Poznań stracił osiem goli w dziewiętnastu meczach. W kolejnych czterech spotkaniach również stracił osiem, z czego trzy przeciwko Cracovii przed tygodniem. Dwa gole padły po stałych fragmentach gry, podobnie jak na zakończenie rundy jesiennej przeciwko Zagłębiu Lubin, co nie zdarzało się wcześniej.
ZOBACZ WIDEO: Skandal podczas przejazdu autokaru Realu Madryt. Te obrazki obiegły świat
- Strata trzech goli w Krakowie zabolała nas najmocniej. To było zdecydowanie za dużo. Analizujemy sytuację, zastanawiamy się co możemy zrobić lepiej. W piątek mieliśmy dwie odprawy odnośnie bronienia, również przy stałych fragmentach. Przede wszystkim martwi mnie to, że przytrafia nam się coraz więcej błędów indywidualnych. To jest nasza bolączka, a teoretycznie takie pomyłki jest najłatwiej wyeliminować - przyznał trener Skorża.
Kownacki potrzebuje czasu
Szkoleniowiec Lecha bardzo liczy na Dawida Kownackiego, który przed tygodniem zagrał pierwszy raz po powrocie do klubu. Nie spisał się jednak zbyt dobrze. Podczas jego obecności na boisku Lech stracił dwa gole i wypuścił z rąk pewne - wydawałoby się - prowadzenie.
- Dawid wszedł na trudną pozycję, na skrzydło. Przeciwko rywalowi grającemu systemem z wahadłowymi, miał bardzo dużo pracy w defensywie. Na początku mocno się w to zaangażował i było widać, że później trochę zabrakło mu sił. Teraz już wiem, że te 30 minut to było dla niego za dużo, natomiast wprowadzając go na boisko wydawało się, że akcenty gry zostaną przeniesione bliżej bramki przeciwnika, że będzie w stanie stworzyć zagrożenie - komentował trener Skorża.
- Nie chcę iść w krytykę po jednym występie. Wierzę w Dawida i wiem, że da nam jeszcze dużo. Pierwszy mecz był trochę niefortunny, może trochę mojej w tym winy, że w tak trudnym meczu wpuściłem go na taką pozycję. Może zupełnie inaczej by to wyglądało, gdyby Dawid zagrał jako napastnik lub dziesiątka. Cóż, idziemy dalej. Jesteśmy mądrzejsi o to doświadczenie - dodał trener Lecha.
Presja nie może zaszkodzić
Lech jest oczywiście zdecydowanym faworytem sobotniego meczu z Bruk-Bet Termalicą Nieciecza. Trudno, by było inaczej, jeśli naprzeciwko siebie staną lider rozgrywek oraz ostatni zespół w tabeli.
- To bardzo ambitna drużyna, która w każdym meczu będzie walczyła o wydarcie punktów. Będziemy musieli ten mecz dobrze rozegrać w sferze mentalnej i fizycznej. Nie możemy pozwolić, by przeciwnik w tym aspekcie dominował, bo umiejętności mamy wyższe. Wierzę, że to my będziemy stroną mocno przeważającą i wypracujemy sobie tyle sytuacji, by zgarnąć trzy punkty - powiedział trener Skorża.
Jednocześnie szkoleniowiec Lecha przestrzega swoich zawodników przed nadmierną pewnością siebie. - Będziemy musieli poradzić sobie z presją, która będzie nabrzmiewać z meczu na mecz. Bardzo ważna będzie nasza reakcja po niekorzystnym wyniku. Jako trener muszę zachować chłodną głowę, ale z drugiej strony nie mogę dopuścić, żeby coś nam uciekło na skutek braku mobilizacji. Uczulamy się na to od początku roku. Zawodnicy wiedzą, że runda jest krótka i będzie to czas, który będzie wspominany przez lata. Oczekujemy maksymalnego zaangażowania bez względu na okoliczności - podsumował trener Skorża.
CZYTAJ TAKŻE:
Wisła Kraków straciła piłkarza z pierwszego składu. Bez pełnej koncentracji nie będzie wygranej ze Stalą
Radomiak nie jest schematyczny. Jest plan na zaskoczenie Rakowa