W tym kraju inflacja wynosi prawie 50 procent! "Odczuwamy to też na stacjach i w sklepach"

Getty Images / Berkcan Zengin/GocherImagery/Universal ImagesGroup / Mateusz Czarnecki/WP SportoweFakty / Na zdjęciu: widok na kantor na jednej z ulic w Turcji, na małym zdjęciu: Mateusz Lis
Getty Images / Berkcan Zengin/GocherImagery/Universal ImagesGroup / Mateusz Czarnecki/WP SportoweFakty / Na zdjęciu: widok na kantor na jednej z ulic w Turcji, na małym zdjęciu: Mateusz Lis

Ceny w tureckich sklepach rosną w zawrotnym tempie. Prawie 50 procent w skali roku. Turcja jest w ogromnym kryzysie gospodarczym, co odczuwają też miejscowe kluby i piłkarze.

W tym artykule dowiesz się o:

Sytuacja jest na tyle dramatyczna, że prezydent Recep Tayyip Erdogan zdymisjonował urzędnika, który opublikował wrażliwe informacje na temat sytuacji ekonomicznej w jego kraju. Chodzi o sytuację z końcówki stycznia. Szef Narodowego Urzędu Statystycznego podał dane, z których wynika, że roczna stopa inflacji wyniosła ponad 36 procent. To najwięcej od 19 lat! W tym miesiącu to już prawie 50 procent.

To efekt polityki Erdogana, który ograniczył kontakty handlowe z innymi państwami. Przez to ceny w tureckich sklepach w skali roku urosły niemal o połowę.

Bez pomysłu

- Erdogan nie ma pomysłu, jak wyjść z tego kryzysu - mówi nam Filip Cieśliński, ekspert ligi tureckiej. - Najpierw utrzymywał, że Turkowie są samowystarczalni i nie muszą zwracać uwagi na to, co dzieje się z walutą. Potem mówił, że lira jest celowo słabsza, by przyciągnąć zagranicznych inwestorów. A teraz przyznaje, że jest delikatny problem. Zaczął namawiać ludzi na wymienianie dolarów na liry. Bo Turkowie lubią mieć je zachowane w domu. Bank centralny miał nawet zaproponować, że gdy ktoś źle wyjdzie na tej wymianie w skali kwartału, to otrzyma różnicę. Skończyło się na słowach - dodaje.

ZOBACZ WIDEO: Skandal podczas przejazdu autokaru Realu Madryt. Te obrazki obiegły świat

Kryzys przybiera na sile, a notowania rządzącej partii spadają. Na tyle, że Erdogan nie może być pewny utrzymania władzy po kolejnych wyborach. - Wydawało się, że jego żelazny elektorat na wszystko będzie przymykał oczy. Ale kiedy mieszkańcy nie mają za co jeść, bezrobocie jest najwyższe od lat, to nawet najbardziej zagorzali  wyborcy Erdogana zaczynają dostrzegać problem - dodaje Cieśliński.

Kluby w kryzysie

To odbija się na sytuacji tureckich klubów. Wiele potęg zmaga się z kryzysem, a Fenerbache i Besiktas to jedne z najbardziej zadłużonych klubów w Europie. Tu też nie zaradziły rozwiązania zaproponowane przez rząd.

Cieśliński: - Federacja z rządem podpisała umowę z konsorcjum kilku tureckich banków, większości finansowanej centralnie. Miały pomóc spłacać zadłużenie. Ale gdy kurs liry zaczął poważnie spadać, sytuacja się pogorszyła. 

O sytuacji w Turcji pytamy też Mateusza Lisa, który latem przeniósł się z Wisły Kraków do tureckiego Altay.
Maciej Siemiątkowski, WP Sportowe Fakty: Piłkarz odczuwa na co dzień turecką inflację?
Mateusz Lis, bramkarz Altay SK:

No, jasne. Gdy przychodziłem do Altay latem 2021 roku, paliwo kosztowało dużo mniej. Podobnie jest w sklepach. Sytuacja jest naprawdę niepokojąca, choć było gorzej, bo pamiętam, że kiedyś euro kosztowało 20 lirów, a obecnie 15. No, ale idzie to w złym kierunku.

Ta sytuacja mocno odbija się na waszych finansach?

Akurat ja mam wypłatę w euro. Jednak mimo to odczuwam ceny na stacjach benzynowych i w sklepach. Z największymi problemami mierzą się tureccy piłkarze. Oni mają pensje wypłacane w lirach.

Rozmawiacie o tym w szatni?

Kiedy kursy szalały jeszcze mocniej, jeden z chłopaków mówił, że wszystkie pieniądze zamieni na euro lub dolary. Bał się, że dojdzie do sytuacji, w której całkowicie nie będzie warto mieć miejscowej waluty.

Także w klubie jest gorąco. Dopiero co mieliście serię ośmiu porażek z rzędu. Przerwaliście ją w niedzielnym meczu, w którym poprowadził was już trzeci trener w tym sezonie.

Kiedy mieliśmy gorszą serię, zarząd zwolnił pierwszego trenera, Mustafę Demizliego, który w Turcji jest legendą. Zdobywał mistrzostwa Turcji, prowadził reprezentację. Jako zawodnik został legendą naszego klubu, do tej pory jest rekordzistą w liczbie występów. Nasz stadion nosi jego imię. W połowie stycznia zastąpił jego asystent, Mert Nobre. Nie było efektu nowej miotły, przegraliśmy trzy mecze, choć wydawało się, że idziemy w dobrym kierunku. Wtedy zarząd zatrudnił kolejnego szkoleniowca, Serkana Ozbaltę. W jego pierwszym meczu pokonaliśmy w derbach Izmiru Goztepe SK 2:0.

Po dobrych występach w Wiśle Kraków Mateusz Lis zapracował na transfer do tureckiego Altay.
Po dobrych występach w Wiśle Kraków Mateusz Lis zapracował na transfer do tureckiego Altay.

Atmosfera tych derbów jest porównywalna do derbów Krakowa?

Trudno powiedzieć. Gdy graliśmy u siebie na Reymonta, zawsze był pełen stadion, 30 tysięcy fanów. W Turcji jest zdecydowanie mniej, około pięć tysięcy. Ale otoczka podobna. Na treningach przed derbami mieliśmy wizytę kibiców z racami, zagrzewali nas do boju. Kilka dni wcześniej wywiesili transparenty. Napisali, że w nas wierzę. A ja w derbach mam dobrą passę. W Krakowie nigdy nie przegrałem, gdy byłem w bramce. Tu jest podobnie. Wygrałem już drugie derby Izmiru.

Nie mieliście "rozmów wychowawczych" z kibicami?

Linia bywa bardzo cienka. Gdy prowadził nas trener Demizli, kibice potrafili nawet po porażce przyjść na lotnisko i skandować jego nazwisko. Miał ogromne wsparcie. Do dziś wielu z nich nie pogodziło się z jego zwolnieniem. Jednak nadal chcą jasno pokazać, że nas wspierają. W Turcji jest szaleństwo na punkcie piłki. Odczuwamy to na każdym kroku.

Na ostatnich derbach atmosfera była taka jak w Krakowie. Całe miasto było w barwach Altay i Goztepe. W drodze mijaliśmy kibiców rywali. Już przed wejściem na stadion czuliśmy, że dla kibiców to najważniejszy mecz stadionie. A w meczu nie mieliśmy łatwo. Stale rzucali w nas monetami, butelkami i zapalniczkami. Mimo to wygraliśmy, a po powrocie świetnie przywitali nas nasi fani.

Po udanym meczu z Galatasaray, w którym było 2:2, pojawiły się informacje, że ten klub chce pana ściągnąć. To prawda?

Byłem bardzo mile zaskoczony, znam ten klub od dziecka. Cieszę się, że łączy mnie się z tak uznanym zespołem i mam nadzieję, że dobrą grą będę mógł kiedyś zapracować na taki transfer. Ale w tej sprawie nikt się ze mną nie kontaktował.

To nadal jedna z najmocniejszych lig w Europie?

Zdecydowanie robi wrażenie. Wprawdzie nie jest tak medialna w Polsce, ale cała Turcja szaleje za piłką. Przekonujemy się o tym, gdy tylko pojawiają się informacje o tym, że turecki klub chciałby ściągnąć którego z Polaków. Natychmiast ma on tysiące wiadomości od Turków w mediach społecznościowych. Sam chciałbym piąć się wyżej w Turcji lub za granicą. Altay to tylko przystanek, chciałbym się z nimi utrzymać i walczyć o dobry wynik w kolejnym sezonie. Na pewno nie zadowalam się z tego, co mam i oczekuję od siebie więcej.

Rzucił zawodowe granie i został ratownikiem medycznym. "Wiele osób neguje pandemię"
Szykuje się afera! Gwiazdor Bayernu ostro o Haalandzie

Źródło artykułu: