Lis pola karnego. Ten bramkarz wyczynia prawdziwe cuda

WP SportoweFakty / Na zdjęciu: Adrian Lis
WP SportoweFakty / Na zdjęciu: Adrian Lis

Adrian Lis uratował dla Warty remis w meczu z Górnikiem Łęczna (1:1) i nie po raz pierwszy udowodnił, że jak na bramkarza zdarzają mu się wyczyny wybitnie niekonwencjonalne.

W czwartej doliczonej minucie doświadczony bramkarz zielonych spontanicznie pobiegł w pole karne gości i po dośrodkowaniu Łukasza Trałki z rzutu wolnego, pokonał Macieja Gostomskiego uderzeniem głową.

- Przeszedłem drogę z piekła do nieba, bo przy golu dla Górnika mogłem się zachować lepiej. Całe szczęście, że ktoś nade mną czuwał. Moje córeczki po raz pierwszy były na meczu i bardzo się cieszę, że mogły to wszystko zobaczyć. Odrobiłem straty, kamień spadł mi z serca. Gdy straciliśmy bramkę w 56. minucie, czułem, że zespół trochę oklapł i ja też tak miałem. Nie zazębiała się nasza gra, oddawaliśmy niecelne strzały, frustracja rosła, ale na szczęście udało się to odwrócić. Gdyby zabrakło tego gola, miałbym naprawdę ciężki tydzień - przyznał Adrian Lis.

ZOBACZ WIDEO: Skandal podczas przejazdu autokaru Realu Madryt. Te obrazki obiegły świat

Ta bramka przejdzie do historii

Takie wydarzenia w PKO Ekstraklasie zdarzają się niezwykle rzadko. Lis jest dopiero jedenastym bramkarzem, który strzelił gola w najwyższej klasie rozgrywkowej. Wcześniej, w 2016 roku ta sztuka udała się Sebastianowi Nowakowi.

W XXI wieku bramki zdobywali także Marian Kelemen (2011) oraz Artur Boruc (2004).

- Liczyłem, że w końcówce będzie jeszcze jakiś rzut rożny. Gdy Łukasz Trałka dośrodkował i ta piłka leciała w pole karne, wiedziałem już, że do niej dojdę. Ważne było tylko, żeby trafić w prostokąt - opowiada Lis.

Co ciekawe, to wcale nie był jego pierwszy gol w karierze! - Kiedyś też trafiłem, ale w III lidze. To była zupełnie inna sytuacja, bo przelobowałem bramkarza rywala z własnego pola karnego - dodał, mając na myśli spotkanie z 25 kwietnia 2015 roku. Wtedy, jako zawodnik Polonii Środa Wlkp., pokonał... bramkarza Warty Bartosza Pawłowskiego. Ostatecznie jednak zieloni zwyciężyli 2:1 (wyrównał z rzutu karnego Wojciech Onsorge, a zwycięskiego gola zdobył w końcówce Krystian Łukaszyk).

Czarował też przy rzutach karnych

W niedzielę Lis błysnął w ofensywie, lecz w przeszłości miał też spektakularne wyczyny w swoim najważniejszym fachu, czyli bronieniu. W dwóch pierwszych kolejkach sezonu 2019/2020 (gdy warciarze wywalczyli awans do PKO Ekstraklasy) obronił trzy rzuty karne - dwa w starciu ze Stalą Mielec (1:2), a także jednego w potyczce z GKS Bełchatów (1:0).

Jednak nawet takie cuda zdarzały mu się więcej niż raz! - Gdy występowałem jeszcze w Polonii Środa Wlkp., na siedem rzutów karnych obroniłem sześć i zdarzyło mi się to nawet dwa razy w jednym meczu. Graliśmy wtedy z Centrą Ostrów Wlkp. Odbiłem piłkę, ale sędzia nakazał powtórzyć jedenastkę i znów obroniłem - opowiadał.

Adrian Lis ma pewne miejsce w składzie Warty. W obecnym sezonie zagrał we wszystkich spotkaniach poznaniaków w PKO Ekstraklasie i czterokrotnie udało mu się zachować czyste konto.

Czytaj także:
Czesław Michniewicz nowym selekcjonerem. Grzegorz Lato komentuje
Lubański tak komentuje kontakty Michniewicza z szefem piłkarskiej mafii

Źródło artykułu: