"Nie bierzmy zagranicznego trenera, bo znowu nas wystawi!" - to argument, który podnosiło wielu kibiców uderzonych tym, w jaki sposób z pracy w reprezentacji zrezygnował Paulo Sousa.
Rzecz w tym, że nowy selekcjoner, choć Polak, także ma w swojej karierze podobny epizod. Czesław Michniewicz zrezygnował bowiem z prowadzenia kadry u-21, której do rozegrania pozostały dwa spotkania eliminacji mistrzostw Europy, by przejąć Legię Warszawa.
Zapytany jednak o to podczas powitalnej konferencji zapewnił, że nie ma możliwości, by opuścił pierwszą reprezentację i że pozostanie w niej tak długo, jak tylko będzie to możliwe.
ZOBACZ WIDEO: #dziejesiewsporcie: Krychowiak załatwił brata w parterze. Musiał odklepać!
- Chcę jasno i jednoznacznie powiedzieć - nie mam planów i nigdy nie będę miał, żeby rezygnować z reprezentacji Polski. Może reprezentacja ze mnie zrezygnować, skoro tu już jestem, ale na pewno ja z reprezentacji nigdy nie zrezygnuję - podkreślił.
Michniewicz wypunktował także różnice, jakie jego zdaniem, są między jego odejściem z młodzieżówki, a niedawną dezercją Paulo Sousy.
- Ja widzę tutaj wiele różnic. Oprócz tego, że obaj odeszliśmy, nie widzę nawet 1 procenta wspólnego z tym co zrobił trener Sousa. Zupełnie inaczej to wszystko przebiegało. Ja nikogo swoją decyzją nie zaskoczyłem. Była ona zaakceptowana przez prezesa Bońka, który miał prawo jej nie przyjąć. To z nim zacząłem pierwsze rozmowy i dopiero po nich powiedziałem, gdy prezes Boniek wyraził już zgodę, że prezes Mioduski może się z nim skontaktować - wyjaśnił Michniewicz.
- Gdyby prezes Boniek powiedział: "prowadź reprezentację do końca eliminacji", bo taka była umowa, to powiedziałbym "ok". Ale po pierwszym zgrupowaniu, prezes uznał, że lepiej będzie, jeśli to Maciek Stolarczyk poprowadzi te dwa ostatnie mecze i już na kolejne zgrupowanie nie pojechałem - zakończył temat selekcjoner.
Czytaj także:
- Urodziny Krychowiaka. Jego żona napisała, jak wiele dla niej znaczy
- ŁKS Łódź ukarany. Najpierw wkroczyła FIFA, potem PZPN