Prezes Kulesza zamienia wybór selekcjonera w kabaret [OPINIA]

WP SportoweFakty / Mateusz Czarnecki / Na zdjęciu: Cezary Kulesza
WP SportoweFakty / Mateusz Czarnecki / Na zdjęciu: Cezary Kulesza

Wybory selekcjonera reprezentacji piłkarskiej w Polsce zaczynają być już groteskowe. Na razie wiele wskazuje, że prezes Cezary Kulesza boi się podjąć decyzję. A mecz o mundial już za dwa miesiące.

Nazwisko nowego trenera mieliśmy poznać do 19 stycznia. Czas płynie, do meczu jest coraz bliżej (24 marca z Rosją w Moskwie), selekcjoner musi wykonać jakąś pracę, a prezes PZPN Cezary Kulesza lub ktoś z jego sztabu co chwila wypuszcza nowe informacje, zamiast podjąć konkretną decyzję.

No i jest tak, że skoro mamy konkurs na selekcjonera, to i jakiś cyrk medialny musi być. W końcu prezes ma prawo spotkać się z kandydatami. Pośpiech też nie jest wskazany, bo potem można przestrzelić jak z Jerzym Brzęczkiem, którego poprzednik Kuleszy wybrał właściwie z dnia na dzień. A jednak trochę dziwne, że trwa to już aż 25 dni, biorąc pod uwagę, że każdy dzień jest na wagę złota - a w każdym razie awansu na mundial. Do barażowego spotkania Polski z Rosją zostały już tylko dwa miesiące. Selekcjoner musi poznać zawodników, niektórych odwiedzić, obejrzeć na żywo, brać udział w przygotowaniach do zgrupowania.

Oczywiście baraż to nie wszystko, szukamy długoterminowo… ale też nie wolno tej batalii lekceważyć. W końcu celem każdego selekcjonera jest w pierwszej kolejności awans na dużą imprezę. Byłoby absurdem zignorowanie barażu i skoncentrowanie się na eliminacjach do mistrzostw Europy.

ZOBACZ WIDEO: Trudne zadanie dla nowego selekcjonera. Engel wskazuje najważniejsze rzeczy do zrobienia

Tymczasem prezes PZPN nie jest w stanie się zdecydować. Może ten, może tamten, może Polak, może obcokrajowiec. Czy dać umowę długą czy krótką, a może średnią.

Patrząc na to wszystko, można odnieść wrażenie, że prezes nie do końca wie, czego chce. Raz pojawia się trener z Polski, raz z zagranicy. Raz to Adam Nawałka, z którym prezes już się dogaduje, ale za chwilę okazuje się, że Zbigniew Boniek zrobił wpis w mediach społecznościowych, już obwołał Nawałkę nowym-starym selekcjonerem, powtórzyło to kilku dziennikarzy i nagle Kulesza zmienia faworyta.

Oczywiście, od początku Kulesza chciał mieć swojego własnego selekcjonera i wcale mu się nie dziwię. Jeśli przegra, to będzie to jego porażka, bez względu na to czy selekcjonerem będzie Adama Nawałka, Andrij Szewczenko czy Michał Probierz. Zarzucą mu, że albo wybrał trenera, który już się wypalił, albo trenera, który nie znał wystarczająco zawodników, albo też trenera, który miał za mało doświadczenia do prowadzenia kadry. Nie twierdzę, że to są cechy tych selekcjonerów. Jestem jednak przekonany, że takie zarzuty się pojawią.

Jeśli wybierze Nawałkę a ten wygra, znaczną część chwały znowu przypisze sobie Boniek. Za dobrze go znamy, żeby nie wiedzieć, że nie przepuści takiej okazji i nie przypomni, że Nawałkę to tak naprawdę odkrył on. Kulesza jest wyraźnie zirytowany ingerencją Bońka, jego zakulisowymi grami. Chce tego wyboru dokonać sam. Z drugiej strony, czy wie, jakiego selekcjonera chce? Drogiego obcokrajowca? A może taniego obcokrajowca? Może wielką gwiazdę medialną? A może mniej rozpoznawalnego szkoleniowca albo z dobrym CV?

To przeciąganie liny i jednocześnie wypuszczanie sprzecznych informacji do zaprzyjaźnionych obozów powoduje, że z naszej perspektywy wybory zaczynają przypominać trochę cyrk, wybór mistera remizy, wszystko to jest mało poważne. Panie Kulesza, prosimy o konkretną decyzję.

ZOBACZ inne teksty autora

Źródło artykułu: