Szesnaście meczów, cztery bramki i trzy asysty, tak wygląda dorobek Troya Deeneya w trwającym sezonie The Championship, gdzie Anglik reprezentuje barwy Birmingham City. Warto zaznaczyć, że "Blues" zajmują w sercu Deeneya szczególne miejsce. Najlepiej świadczy o tym tatuaż na łydce piłkarza przedstawiający herb klubu grającego na St. Andrew's Stadium. Po 22 spotkaniach Birmingham z dorobkiem 27 punktów zajmuje w tabeli 15. miejsce.
Trudny początek
Zanim napastnik przeszedł do drużyny z West Midlands, znaczną część swojej kariery spędził w Watfordzie (trafił tam z Walsall FC). Dla "Szerszeni" w rozgrywkach Premier League rozegrał 165 spotkań, trafiając do siatki 47 razy. Łączna liczba występów dla tego klubu to ponad 400 meczów i dokładnie 140 bramek.
Początki w nowym klubie nie należały jednak do najłatwiejszych. Podczas pierwszych sezonów Deeney był ustawiany przez trenera na pozycji skrzydłowego. Dopiero Sean Dyche w sezonie 2011/2012 pozwolił mu grać jako "dziewiątka". Zaowocowało to tytułem najlepszego strzelca drużyny (12 bramek we wszystkich rozgrywkach), a także nagrodą "Goal of the Season Award".
ZOBACZ WIDEO: #dziejesięwsporcie: Przepiękny gest kibiców. To robi wrażenie!
Incydent pod klubem nocnym
25 czerwca 2012 roku Deeney został skazany na dziesięć miesięcy pozbawienia wolności. Wszystko przez pobicie grupy studentów pod klubem nocnym. Całe zajście zarejestrowano na 30-sekundowym filmiku, wielokrotnie odtwarzanym podczas rozprawy sądowej. Na nagraniu wyraźnie było widać piłkarza i jego przyjaciela Brennana.
Anglik został zwolniony po odbyciu trzech miesięcy wyroku. Jak sam powiedział, głównym powodem nieodpowiedzialnego zachowania był głęboki smutek po śmierci ojca w maju 2012 roku.
- Pobyt w więzieniu to najlepsza rzecz, jaka mi się kiedykolwiek przydarzyła - wyznał po latach na łamach "The Telegraph".
Więzienie nie zahamowało jego kariery
Wydawać by się mogło, że pobyt w areszcie na stałe zmieni piłkarza. Nie wiadomo było również, jak na powrót Deeneya zareagują jego koledzy z szatni oraz kibice. W pierwszym meczu "na wolności" przeciwko Bristol City napastnik wszedł na boisko w drugiej połowie, trafiając po jednej z akcji w słupek.
Bramkę udało mu się zdobyć już w następnym spotkaniu, gdy rywalem "Szerszeni" było Huddersfield Town. Co więcej, trafienie to było niezwykle cenne, ponieważ zapewniło zwycięstwo jego drużynie, zmieniając rezultat z 2:2 na 3:2.
Prawdziwym bohaterem Watfordu Deeney został po decydującym meczu o obecność w finale Championship. "The Golden Boys" mierzyli się wtedy z Leicester City. Anglik strzelił gola w siódmej minucie doliczonego czasu gry. Chwilę wcześniej "jedenastki" dla "Lisów" nie wykorzystał Anthony Knockaert. Uradowany Deeney celebrując swoje trafienie, wskoczył prosto w tłum kibiców. Jakiś czas później, po odejściu Manuela Almunii został kapitanem Watfordu.
Gra na najwyższym poziomie
W 2015 roku zadebiutował na boiskach Premier League. Swoją pierwszą bramkę w najwyższej angielskiej lidze zdobył przeciwko Stoke City. To właśnie premierowy sezon był dla niego najlepszy. W 38 występach Troy zdobył 13 bramek. W następnych latach było już nieco gorzej: 2016/2017 - 10, 2017/2018 - 5, 2018/2019 - 9, 2019/2020 - 10.
Sezon 2020/2021 Watford spędził na zapleczu angielskiej elity. Po szybkim powrocie drużyny z Vicarage Road do Premier League stało się jasne, że Deeney nie znajdzie dla siebie miejsca w podstawowym składzie. Po jedenastu latach opuścił Watford i przeniósł się do klubu z Birmingham, czyli miasta gdzie się urodził.
Ciężki charakter
Oprócz wspomnianego wcześniej pobytu w więzieniu piłkarz zaliczył kilka innych kontrowersji. W 2018 roku podczas spotkania pomiędzy Watfordem a Chelsea FC Deeney po zdobyciu bramki pokazał dwa środkowe palce. Sprawą bardzo szybko zajęła się komisja ligi. Sam zainteresowany wyjaśnił, że była to jedynie odpowiedź na pojawiające się wtedy liczne plotki transferowe.
W trakcie trwającej wciąż pandemii koronawirusa Anglik wielokrotnie apelował o zachowanie bezpieczeństwa. Sam zresztą bardzo ciężko przeszedł chorobę. Gdy napastnik zrezygnował z udziału w treningach, hejterzy zaatakowali w komentarzach jego 5 - miesięczne dziecko. - Powiedziałem, że nie wrócę do treningów. Nie chcę ryzykować i w przypadku zakażenia przynosić tego do domu. Nie chcę narażać syna na jeszcze większe niebezpieczeństwo - tłumaczył Deeney, cytowany przez "The Sun".
W 2020 roku rozpoczął współpracę z "The Sun" jako felietonista. Kilka miesięcy później wystartował jego podcast "Deeney Talks".
Czytaj także: Polska poznała przeciwników w Lidze Narodów. Lider rankingu FIFA na jej drodze!
Czytaj także: "Wypłacali sobie na swoje prywatne konta duże pieniądze"