Przełamać kryzys lub przedłużyć świetną passę. Jakie będą derby Madrytu?

PAP/EPA
PAP/EPA

Niedzielne derby Madrytu mogą okazać się kluczowe w walce o tytuł LaLiga. Real Madryt ma znakomitą passę, natomiast Atletico jest w lekkim kryzysie. Podczas meczu nie będzie to miało znaczenia, bo stawka jest ogromna.

W tym artykule dowiesz się o:

Po El Clasico i Gran Derbi - wbrew powszechnemu przekonaniu nie są to synonimy - derby Madrytu są najbardziej elektryzującym wydarzeniem w LaLiga. Szczególnie, kiedy oba zespoły walczą o mistrzostwo i kiedy FC Barcelona jest bardzo w tyle.

Atletico - (z)marnowany potencjał

Fakt - Atletico Madryt nie jest w komfortowej pozycji, jeśli wciąż zamierza walczyć o mistrzostwo Hiszpanii. "Los Colchoneros" tracą już 10 punktów do swoich derbowych rywali i większość "oczek" stracili na meczach - na papierze - najłatwiejszych.

Diego Simeone ma ogromne zaufanie zarządu, sam Argentyńczyk od lat ma konkretną wizję na swój zespół i konsekwentnie ją realizuje. Zespół z Wanda Metropolitano ma obecnie jedną z najlepszych lub nawet najlepszą kadrę w swojej historii. Szerokość i jakość składu, w tym zmienników, jest imponująca.

ZOBACZ WIDEO: Ale sztuczka! Zobacz piękną bramkę z Ligi Mistrzów

Problem w tym, że mistrz Hiszpanii tego nie wykorzystuje. Atletico jest bardzo nijakie w swojej grze. Drużyna Simeone zawsze była raczej pragmatyczna i nastawiona na wynik, a nie imponująca, efektowna i ofensywna, jednak obecnie to wszystko wygląda dość miałko.

Nawet obrona, czyli znak firmowy klubu, prezentuje się słabiej. Stracili do tej pory 16 bramek w lidze. Na tym samym etapie w zeszłym roku golkiper wyciągał piłkę z siatki zaledwie 6 razy! To właśnie wyśmienita obrona pozwoliła im na triumf w LaLiga.

Mało tego, ciężko także o to, co było najważniejsze - dobre wyniki. Czwarta pozycja w lidze i awans do 1/8 finału "last minute", to spore rozczarowanie. "Atleti" jest bardzo nierówne i nie wiadomo, czego można się po nich spodziewać danego dnia.

Piłkarze, którzy mieli być gwiazdami - póki co - zawodzą. Joao Felix kompletnie nie przekłada swojego potencjału na liczby, a Antoine'owi Griezmannowi brakuje powtarzalności. Blask Luisa Suareza, który był kluczowy w poprzednich rozgrywkach, też wyraźnie zbladł. Nawet Jan Oblak popełnia więcej błędów i rzadziej broni strzały z kategorii "nie do obrony", z czego był zawsze znany.

Wyrachowani "Królewscy" z nową twarzą

Gdy Carlo Ancelotti obejmował ponownie Real Madryt, w środowisku kibiców "Królewskich" panował raczej umiarkowany entuzjazm. Z jednej strony: "Świetnie, wraca trener, który doprowadził nas do zwycięstwa w Lidze Mistrzów", a z drugiej: "To już nie ten sam Ancelotti, Carlo się wypalił i przestał odnosić sukcesy".

Na razie wydaje się, że lepiej typowali ci pierwsi. "Los Blancos" nabrali czegoś, czego przez ostatnie lata - szczególnie podczas drugiej kadencji Zinedine Zidane'a - im brakowało. Chodzi o wyrachowanie i umiejętność "wygrywania w cierpieniu", czyli zwyciężania w meczach, kiedy wszystko idzie nie po ich myśli.

Ekipa z Santiago Bernabeu lepiej radzi sobie także z meczami, gdzie - paradoksalnie - od początku idzie dobrze. Chodzi konkretnie o to, że rzadko zdarza im się zgubić koncentrację i wypuścić z rąk korzystny wynik. Jeśli chce się sięgać po trofea, to właśnie te czynniki są kluczowe - koncentracja i determinacja, by walczyć nawet, gdy wszystko idzie nie tak.

Może się to wydawać oczywiste, ale nie jest. Gdyby Real Madryt nauczył się tego wcześniej, to zeszły sezon zakończyłby z mistrzostwem kraju na koncie.

Ancelotti, czyli ważny powiew świeżości

"Carletto" nie jest nikim nowym dla Madridismo, jednak nie jest on pozbawionym włosów Francuzem w średnim wieku, który nosi nazwisko "Zidane". Włoch wniósł nowe spojrzenie na zespół, odświeżył styl, mentalność i wydaje się, że na nowo pobudził głód gry i zwycięstw u bardzo nasyconych graczy.

"Projekt Vinicius" jest do tej pory najistotniejszym przedsięwzięciem byłego opiekuna Evertonu. Ogrom potencjału Brazylijczyka był dla wszystkich jasny, jednak to dopiero 62-latek sprawił, że przełożyło się to na genialną i przede wszystkim mądrą grę "Viniego".

Położenie Garetha Bale'a i Edena Hazarda wydaje się dość jasne - Ancelotti nie wiąże z oboma panami swoich planów na przyszłość. Jest to istotny krok. Poprawę za to widać u niemal skreślonego wcześniej Marco Asensio, co także można przypisać szkoleniowcowi.

Real Madryt faworytem?

Ciężko przewidzieć, kto wygra to starcie. Bukmacherzy dają znacznie większe szanse "Królewskim". Ostatnie wyniki i to, jak świetnie prezentuje się Real, wskazuje właśnie na nich. "Los Blancos" wygrali wszystkie swoje spotkania od 27 października i remisu z Osasuną. Ich ostatnia porażka to 3 października i mecz z Espanyolem.

Podczas trwania tej świetnie passy, ekipa z Santiago Bernabeu mierzyła się między innymi z: FC Barceloną, Sevillą, Interem, Athletikiem Bilbao i Realem Sociedad. Podopieczni Ancelottiego są gotowi, by powiększyć tę listę o Atletico.

"Los Colchoneros" nie wygrali ze swoim rywalem zza miedzy od 2018 roku i finału Superpucharu UEFA. W lidze, ostatni raz zwyciężyli w lutym 2016!

Biorąc pod uwagę niesamowitą formę Realu, kryzys Atletico i historię starć z ostatnich lat, logicznie myśląc, to "Królewscy" będą faworytem. Mecz rozegrany zostanie na Estadio Santiago Bernabeu, co jeszcze bardziej umacnia pozycję "Los Blancos".

Często mówi się, że "derby rządzą się swoimi prawami", co jednak nie zawsze ma odbicie w rzeczywistości. Mimo wszystko, nie skreślałbym w tym starciu podopiecznych Simeone. Ich doświadczenie w takich spotkaniach jest bardzo duże, a argentyński trener to wytrawny fachowiec.

Spotkanie rozpocznie się o godzinie 21:00, w niedzielę 12 grudnia. Transmisja będzie dostępna na Eleven Sports 1.

Czytaj także:
Wielkie wyróżnienie "Lewego"
Reprezentant Polski krytykowany

Źródło artykułu: