Początkowo wszystkie symptomy wskazywały na krwiak na łydce piłkarza z Ostrowca Świętokrzyskiego, jednak kolejne badania pozwoliły postawić inna diagnozę, która wyklucza Piotra Wtorka z gry w spotkaniu 7. ligowej kolejki z Widzewem Łódź. Martwi to tym bardziej, ponieważ pod dużym znakiem zapytania stoi występ Marcina Dziewulskiego.
- Nie potwierdziła się wersja z krwiakiem. Po ostatnich badaniach okazało się, że jednak mięsień był naderwany. Na szczęście, że nie zerwałem go całkowicie, gdy wróciłem w ubiegłym tygodniu do treningu. Po ostatniej konsultacji lekarz stwierdził, że potrzebna jest minimum tygodniowa przerwa, podczas której nie mam co myśleć o wejściu w normalny trening. Niestety nie stać mnie na rehabilitację u takiego fachowca, będę musiał więc sam się rozciągać. Jako fachowiec nie chciał za bardzo zdradzać swoich tajemnic, jednak podpowiedział mi pewne dwa ćwiczenia, które mają pomóc. Od trzech dni stosuję się do tych zaleceń. Jest trochę lepiej, ale zobaczymy co będzie dalej - powiedział Piotr Wtorek, pomocnik KSZO.
Spotkanie z Widzewem Łódź zawodnik obejrzy z trybun. KSZO nie jest faworytem meczu, jednak Piotr Wtorek jest optymistą i wierzy, że koledzy z drużyny powalczą w Łodzi o jak najkorzystniejszy rezultat. - Póki co czekają mnie koleje nerwy na trybunach, bo tam człowiek denerwuje się dużo bardziej, niż jak gra na boisku. Bez gry nie bardzo potrafię sobie znaleźć miejsce. Swoją grą udowodniliśmy już swoją wartość i na kolejny mecz z Widzewem nie jedziemy jak na pożarcie, bo drużyny nabierają już pewnego respektu do naszego zespołu. Można już wyczytać oceny, że KSZO dobrze sobie radzi w tej lidze.