W sumie na koncie Luki Zahovicia jest sześć bramek. Do najskuteczniejszych w ekstraklasie Erika Exposito oraz Iviego Lopeza traci trzy trafienia. Wciąż sporo, ale w obecnej formie może namieszać w klasyfikacji strzelców. Przebudzenie wcześniej nieskutecznego Słoweńca to jedna z pozytywnych niespodzianek rundy jesiennej w Pogoni Szczecin.
- Piłka to momenty. Strzeliłem już trochę goli w życiu i wiem jak jest. Czasem nie trafia się w sześciu, siedmiu meczach z rzędu. Innym razem trafia się taka seria jak mi teraz. Wtedy za każdym razem, gdy masz piłkę, to możesz trafić do siatki - mówi Luka Zahović.
Słoweniec w wygranym 5:1 meczu z Lechią Gdańsk wykorzystał dwa dogrania Kamila Grosickiego. Sobotni dublet to jego pierwszy w sezonie. Po zejściu z boiska szczecińscy kibice pozdrowili okrzykami najskuteczniejszego piłkarza Pogoni.
- Rozmawialiśmy z Kamilem o tym w środku tygodnia, a nawet w przerwie meczu. Kamil ma wiele jakości. Ja miałem wykonać swoją pracę, odpowiednio znajdując się w polu karnym - opowiada syn legendarnego Zlatko Zahovicia.
- Jeśli jesteś napastnikiem, to czasem nie liczy się jak grasz, a ile strzelisz. W meczu z Lechią zdobyłem dwa gole i to podlega ocenie. W poprzednich miesiącach często może grałem dobrze, ale piłka do mnie nie docierała lub nie trafiałem do bramki. Takie jest życie napastnika, jesteś oceniany na podstawie statystyk. Trzeba się z tym pogodzić - dodaje.
Pogoń Szczecin, napędzana przez Grosickiego i Zahovicia, została wiceliderem PKO Ekstraklasy z identyczną liczbą punktów jak prowadzący w lidze Lech Poznań.
Czytaj także: Wszedł i zrobił show. Wielki mecz "Grosika"
Czytaj także: Kosta Runjaić był zachwycony. Wskazał jednak mankament
ZOBACZ WIDEO: Tego gola można oglądać w nieskończoność. Jak on to zrobił?!