Byłego trenera reprezentacji Polski wcale nie przestraszył fakt, że niedawno zapadła decyzja o degradacji klubu o jedną klasę rozgrywkową. Biorąc pod uwagę fakt, iż Widzew obecnie zajmuje miejsce w strefie spadkowej, może wylądować nawet w trzeciej lidze. - Ale nie rozmawiajmy w ten sposób! Do końca sezonu zostały cztery kolejki, a nikt nie powiedział, że sprawa degradacji jest już przesądzona. Co więcej, to temat wciąż otwarty - uważa nowy szkoleniowiec łodzian.
Do Wójcika Sylwester Cacek, właściciel klubu, dzwonił już w sobotę - dzień po przegranym meczu z Polonią Bytom. Obaj panowie szybko doszli do porozumienia, a w poniedziałek nowy trener poprowadził już zajęcia z drużyną. - Chciałem zacząć pracę na początku tygodnia, żeby móc jak najdłużej przyglądać się zawodnikom, których będę miał do dyspozycji. Muszę przecież wytypować odpowiednią ekipę na najbliższy mecz z Groclinem - twierdzi i, jak sam mówi, ma już pewne informacje na temat drużyny Widzewa. - Widziałem kilka meczów na kasetach, wiem o dyspozycji zespołu i zawodników. Z trenerem Zubem rozmawiałem i zapewne jeszcze to zrobię - zdradza Wójcik.
Były opiekun Znicza Pruszków zapytany o to, co skłoniło go do pracy w łódzkiej drużynie, zaczyna mówić z uśmiechem: - Znam Widzew od wielu lat. Myślę, że zadecydowała sympatia. A propozycję takiego klubu powinien przyjąć każdy trener, który coś w polskiej piłce osiągnął. Ponadto rozmowa z panem Cackiem była najbardziej konkretna ze wszystkich, które wcześniej prowadziłem. Podjąłem się tego wyzwania, choć sytuacja jest niezmiernie trudna - kończy Wójcik.