Oświadczenie Polskiego Związku Piłki Nożnej zaszokowało niejednego kibica. "W biurze prezesa Polskiego Związku Piłki Nożnej Cezarego Kuleszy, wykryte zostało urządzenie podsłuchowe" - czytaliśmy w sobotę przed południem.
Podsłuch znaleziono podczas rutynowej kontroli, którą przeprowadza się raz na kilka miesięcy. Zbigniew Boniek w rozmowie z TVN24 przyznał, że podczas jego kadencji nie dochodziło do podobnych sytuacji. - Myśmy też co jakiś czas, co 5-6 miesięcy robili taką weryfikację i nigdy nie mieliśmy z tym żadnego problemu - mówił.
Boniek, który 18 sierpnia został zastąpiony na stanowisku przez Kuleszę, niechętnie odpowiadał na pytania dziennikarza TVN24 Arkadiusza Wierzuka.
ZOBACZ WIDEO: Prezes PZPN zabrał głos ws. nieobecności Paulo Sousy podczas meczów PKO Ekstraklasy
- Nie mam żadnej wiedzy na ten temat, więc trudno się na ten temat wypowiadać. Nie mogę wam w tej kwestii nic powiedzieć. Jeżeli chodzi o piłkę, to możemy długo rozmawiać, natomiast jeżeli chodzi o tę kwestię, nie wiem, jak do tego podejść - dodał.
Były już szef Polskiego Związku Piłki Nożnej stwierdził, że ze sprawą nie chce mieć nic wspólnego. - Panie redaktorze, niech mnie pan nie ciągnie za język. Nie mam żadnej wiedzy na ten temat - mówił.
Zdaniem Zbigniewa Bońka podsłuch w gabinecie prezesa Cezarego Kuleszy nie przyniósłby żadnych rezultatów. - Tu nikt lewych kont nie ma, nikt nic nie bierze - zaśmiał się były szef związku. - W ogóle dziwna sprawa - podsumował.
Zobacz też:
PZPN złożył zawiadomienie do prokuratury