Dla Mariusza Lewandowskiego to zagadka. Nie potrafił tego wyjaśnić

PAP / Łukasz Gągulski / Na zdjęciu: Mariusz Lewandowski
PAP / Łukasz Gągulski / Na zdjęciu: Mariusz Lewandowski

Bruk-Bet Termalica Nieciecza pozostaje na ostatnim miejscu w PKO Ekstraklasie po porażce 1:2 z KGHM Zagłębiem Lubin. Pierwsza połowa przebiegała pod jego dyktando i to w niej trener Mariusz Lewandowski szukał przyczyny kolejnego niepowodzenia.

Przed przerwą beniaminek PKO Ekstraklasy objął prowadzenie. Do bramki trafił Piotr Wlazło po dośrodkowaniu z rzutu rożnego. Kapitan Bruk-Betu Termaliki Nieciecza miał zresztą jedną z szans na podwojenie prowadzenia. Skutecznością pod bramką Dominika Hładuna nie popisali się również inni podopieczni Mariusza Lewandowskiego. Dlatego pozostało 1:0 do ostatniego gwizdka sędziego Jarosława Przybyła w pierwszej połowie.

- Pierwsza połowa była dobra, dynamiczna, z licznymi sytuacjami podbramkowymi. Nie wiadomo, dlaczego zdobyliśmy tylko prowadzenie 1:0. Mogliśmy je podwyższyć, ponieważ graliśmy szybciej, mądrzej, lepiej od przeciwnika - wspomina na konferencji prasowej Lewandowski.

- Na dodatek w mojej ocenie należał nam się rzut karny, ale sędzia go nie gwizdnął. Takie detale zdecydowały o tym, że wynik pozostał na styku. Po przerwie Zagłębie zaczęło atakować i strzeliło nam dwa gole. Też próbowaliśmy poprawić wynik, jednak Dominik Hładun był w dobrej formie. Z przebiegu spotkania nie zasłużyliśmy na tę porażkę - ocenia trener niecieczan.

ZOBACZ WIDEO: #dziejesiewsporcie: bramka-marzenie! Można oglądać do znudzenia

O dwóch kompletnie różnych połowach mówi również Dariusz Żuraw, szkoleniowiec zwycięskiego zespołu. KGHM Zagłębie Lubin nie potrafiło przed przerwą oddać celnego strzału, a ledwo powróciło z szatni na boisko, odwróciło wynik. Miedziowi diametralnie poprawili statystyki.

- Pierwsza połowa była bardzo słaba. Brakowało nam spokoju, dokładnego wyprowadzenia piłki od tyłu i utrzymania jej w środku pola. Nie zniwelowaliśmy atutów Bruk-Betu. Na szczęście mecz składa się z dwóch połów i ta druga była znacznie lepsza. Strzeliliśmy dwie bramki, a trzy punkty są najważniejsze po meczu - analizuje Żuraw, który został zapytany o problemy lubinian w obronie. W piątek często musiał ich ratować Dominik Hładun.

- Nie nazwę tego kryminałem, ale fakt, mamy swoje problemy w obronie. Zmienia się skład formacji, pojawiają się błędy, brakuje spokoju w wyprowadzeniu piłki. To powoduje nerwowość w całym zespole. Musimy pracować nad tym i nie jest tak, że coś przyjdzie z dnia na dzień - dodaje szkoleniowiec Zagłębia.

Czytaj także: Pogoń Szczecin nie uczy się na błędach. "Nie można robić takich rzeczy"
Czytaj także: Pajęczyna zerwana! Cudowny strzał uratował Radomiaka

Źródło artykułu: