Miało być lekko, łatwo, przyjemnie i w pierwszej połowie rzeczywiście tak było. Polacy w 45 minut strzelili cztery bramki San Marino. Niestety na początku drugiej połowy Biało-Czerwoni stracili gola.
Wszystko za sprawą nieporozumienia między Kamilem Piątkowskim i Michałem Helikiem. Piątkowski podawał do Helika, ale zrobił to katastrofalnie - zagrał pod nogi Nanniego, a ten dopadł do piłki i uderzył nie do obrony.
Nikt nie spodziewał się, że bramkarz reprezentacji Polski będzie musiał w tym meczu wyciągać piłkę z siatki. Mecz z San Marino miał być pewnego rodzaju przełamaniem dla defensywy. A zamiast tego mamy kolejne spotkanie ze stratą bramki - już ósme z rzędu.
ZOBACZ WIDEO: #dziejesiewsporcie: babol za babolem! To się musiało źle skończyć
Ostatni raz tak zła seria przydarzyła się reprezentacji Polski w 2010 roku - za kadencji Franciszka Smudy.
Mecz z San Marino jest dziesiątym dla Biało-Czerwonych pod wodzą Paulo Sousy - tylko w jednym z nich podopieczni Portugalczyka nie stracili gola.
Dla naszych rywali jest to natomiast wielki wyczyn. To ich drugi strzelony gol w ostatnich dwóch latach.
Tak padła bramka dla San Marino:
Taką piłeczkę poprosimy od Grzegorza Krychowiaka do Roberta Lewandowskiego w meczu z Anglią #tvpsport #kadra2021 pic.twitter.com/IlUJlKeasT
— TVP SPORT (@sport_tvppl) September 5, 2021
Czytaj także:
- Afera w wielkim hicie. Policja wkroczyła na murawę i przerwała mecz!
- El. MŚ 2022. "Podwójna porażka", "Albania pokazała siłę". Węgierskie media rozczarowane