Remisem zakończył się mecz w Płocku. Wisła i Raków Częstochowa zdobyły po golu. Z podziału punktów połowicznie byli zadowoleni trenerzy obu zespołów.
- Wiadome było, że to będzie dla nas trudny mecz z punktu widzenia psychofizycznego. Dopiero sześćdziesiąt godzin temu kończyliśmy mecz w Gandawie, a powrót od wyjazdu dzieliło trzydzieści godzin, więc to jest naturalne. Duży szacunek mam dla drużyny, że zniosła trudy tego meczu i wyglądała w końcówce najlepiej z całego meczu. To nastawienie, determinacja doprowadziły do tego, że wywozimy punkt z naszej trudnej sytuacji, bo ośmiu zawodników grało w poprzednim meczu. Nasza sytuacja kadrowa jest taka, że nie można było zrobić wielu zmian - powiedział szkoleniowiec Rakowa Marek Papszun, cytowany przez klubową stronę Wisły Płock.
Zawodników za występ pochwalił także trener Wisły Maciej Bartoszek. - Zaczęliśmy spotkanie bardzo dobrze. Oczywiście momentami brakowało spokojniejszej gry. Z biegiem czasu wydawać by się mogło, że zaczynamy łapać płynność gry, a tracimy bramkę. Po tej sytuacji przez kilka minut było za dużo nerwowości, musieliśmy odzyskać swój rytm gry, który złapaliśmy i czego efektem był gol na 1:1. Mogliśmy jeszcze podwyższyć wynik spotkania i na pewno mocno rozbudziliśmy ambicje naszych kibiców i swoje. W drugiej połowie staraliśmy się grać to samo, ale to zaangażowanie, próba zamykania przeciwnika na ich połowie zaczynało nas kosztować i musieliśmy w końcówce odpuścić. Mimo wszystko zagraliśmy konsekwentnie - powiedział szkoleniowiec. - Myślę, że nie trzeba nikomu podkreślać, z jakim przeciwnikiem graliśmy. Potrafiliśmy Raków przez dłuższy czas zdominować - podsumował.
Czytaj także:
Kulisy odejścia Piotra Stokowca z Lechii Gdańsk. Szok nawet dla piłkarzy
PKO Ekstraklasa. Stały fragment gry zadecydował o zwycięstwie w derbach Śląska
ZOBACZ WIDEO: #dziejesiewsporcie: sędzia popełnił koszmarny błąd. Jego reakcja stała się hitem sieci