Wychowanek Wisły przeciwko Wiśle. "Dodatkowa adrenalina"

Materiały prasowe / Stanisław Wrzosek / arka.gdynia.pl / Na zdjęciu: Szymon Sobczak
Materiały prasowe / Stanisław Wrzosek / arka.gdynia.pl / Na zdjęciu: Szymon Sobczak

- Sentyment dominuje. Zawsze patrzę na Wisłę pod kątem klubu, a nie personaliów - mówi nam Szymon Sobczak, który latem w niezbyt miłych okolicznościach pożegnał się z Wisłą Kraków i przeszedł do Arki Gdynia, z którą walczy o awans do Ekstraklasy.

Szymon Sobczak odszedł z Wisły Kraków latem ubiegłego roku. Jest wychowankiem tego klubu, od dziecka mu kibicował i chyba sam nie spodziewał się, że przygoda z "Białą Gwiazdą" potrwa zaledwie rok.

Spełnił swoje marzenie, osiągnął wielki sukces, bo był częścią zespołu, która zdobyła Puchar Polski, ale... chwilę później usłyszał, że może się pakować. Mimo zapewnień ze strony prezesa Jarosława Królewskiego jego kontrakt nie został przedłużony i mógł rozpocząć poszukiwania nowego klubu. Trafił do Arki Gdynia i w piątek zrobi wszystko, by jego ukochana Wisła wyjechała znad morza bez ani jednego punktu.

Tomasz Galiński, WP SportoweFakty: Jest dodatkowa adrenalina przed meczem z Wisłą czy niekoniecznie, skoro zagrałeś już przeciwko niej w rundzie jesiennej?

Szymon Sobczak, napastnik Arki Gdynia: Powiem szczerze, że ten mecz nie do końca oddał to, na co czekałem. Trener Łobodziński miał trochę inny plan na grę, więc z niecierpliwością czekam na to spotkanie. Jestem wychowankiem Wisły i takie mecze zawsze będą nieść za sobą dodatkową adrenalinę. Dla nas to spotkanie będzie o tyle ważne, że Wisła też chce grać w piłkę. Liczę, że będzie to inny mecz niż z większością drużyn, które przyjeżdżają do Gdyni. Zazwyczaj to my musimy kreować grę. Mamy ciekawy pomysł na to spotkanie.

ZOBACZ WIDEO: Nie zapunktowali w Lidze Mistrzów. Mimo to sporo zyskali

Jakie masz relacje z Wisłą? Odszedłeś w niezbyt miłych okolicznościach.

Sentyment dominuje. Zawsze patrzę na Wisłę pod kątem klubu, a nie personaliów. Cieszę się co zrobiliśmy w poprzednim sezonie. Zdobyliśmy Puchar Polski, co dało Wiśle trochę oddechu w tym roku, bo wiemy z jakimi problemami finansowymi klub się boryka. To było coś wyjątkowego. Teraz moim celem jest awans do Ekstraklasy i robię wszystko, żeby Arka się w niej znalazła.

Jak się odnajdujesz w nowej roli po odejściu Karola Czubaka? Wcześniej grywałeś na "dziesiątce', teraz już jesteś wystawiany na swojej nominalnej pozycji.

To nigdy nie było dla mnie problemem. Skupiłbym się na tym, że w poprzednich meczach nie wykreowaliśmy sobie zbyt wielu okazji. Graliśmy z bardzo dobrymi zespołami na obozie w Turcji. One potrafiły grać w piłkę i były to zupełnie inne spotkania niż te ligowe na początku rundy. Byliśmy na to gotowi, w tym momencie najważniejsze dla mnie jest to, że zdobyliśmy cztery punkty i jako jedyny zespół z czołówki możemy powiedzieć, że nieźle zaczęliśmy ten rok.

Który mecz bardziej mówi prawdę o Wiśle Kraków? Ten ze Zniczem Pruszków (0:1) czy ten z Ruchem Chorzów (5:0)?

Te mecze kompletnie nie oddały tego, co zobaczymy w piątek w Gdyni. Ani nie mamy obaw z uwagi na rozmiary zwycięstwa w Chorzowie, ani nie lekceważymy Wisły po przegranej ze Zniczem. Te pierwsze mecze po prostu rządzą się swoimi prawami. Przede wszystkim wiemy gdzie Wisła ma największe problemy i będziemy chcieli to wykorzystać. Wiemy też co zrobić, żeby kontrolować to spotkanie. Mimo tego, że większość stawia Wisłę w roli faworyta praktycznie w każdym meczu, tak myślę, że w tym spotkaniu faworytem jest Arka i trzeba to pokazać na boisku.

Wy i Wisła chcecie grać w piłkę, a w piątek może trochę popadać. Nie obawiacie się, że to popsuje wam plan na mecz?

Szczerze? Niech popada, niech spadnie śnieg, byle tylko boisko nie było zamarznięte, bo to utrudniało nam przygotowania do dwóch poprzednich meczów. Trenowanie na sztucznej murawie nie jest niczym przyjemnym, tym bardziej w momencie, gdy wracamy z Turcji z bardzo dobrych boisk. To nie jest oczywiście żadne wytłumaczenie, ale było mało gry w piłkę, a więcej tzw. kopania.

Macie o jedenaście punktów więcej niż Wisła. To dodaje pewności siebie?

Dopóki będę w szatni, to staram się tak nastawiać zespół, żeby nie patrzeć w tabelę, bo wiemy, co w ostatnich latach działo się w Gdyni. Żadna przewaga nie będzie odpowiednia. Chcemy wygrać każdy mecz i pokazać, że jesteśmy w dobrej dyspozycji, a na tabelę spojrzymy po ostatniej kolejce.

Na trybunach nie będzie kibiców Wisły.

Jeśli to zależałoby ode mnie, to chciałbym, żeby kibice Wisły byli obecni. Widzieliśmy w Chorzowie, że to jest piłkarskie święto. Szkoda, że po raz kolejny kibice z Krakowa nie będą mogli w nim uczestniczyć.

Patrzyłeś na mecz Ruch - Wisła i co sobie myślałeś? Żałowałeś, że nie mogłeś wystąpić?

Każdy piłkarz marzy o takich meczach. Mimo wszystko było mi dane zagrać w finale Pucharu Polski, więc uczestniczyłem w równie dużym, jeśli nie większym widowisku. Nie czułem żadnej zazdrości. Chciałbym żeby stadiony zawsze były wypełnione kibicami, zaczynając od najbliższego meczu. Stać nas na to, by swoją grą przyciągnąć kibiców na trybuny.

rozmawiał Tomasz Galiński, WP SportoweFakty

Komentarze (0)
Zgłoś nielegalne treści