Norwegowi, po kolejnym wypożyczeniu, znowu nie udało się pokazać z najlepszej strony i zdobyć zaufania trenera. Rok temu wydawało się, że Martin Odegaard będzie istnym zbawieniem dla drugiej linii Realu Madryt, ale rzeczywistość okazała się zupełnie inna.
Ofensywny pomocnik przechodzi do Arsenalu. Kwota transferu ma wynieść między 35 a 40 milionów euro. 22-latek spędził połowę ostatniego sezonu w drużynie "Kanonierów". Nie był to aż tak dobry czas, jak rok wcześniej w Realu Sociedad, gdzie był najważniejszym i najlepszym graczem zespołu.
Po przygodzie na Anoeta wydawało się, że to właśnie teraz Norweg powinien wrócić na Santiago Bernabeu i stać się tam ważnym elementem taktyki. Zinedine Zidane preferował jednak żelazną trójkę pomocników, czyli: Casemiro, Kroos i Modrić, czwartym wyborem był Fede Valverde, a Odegaard dopiero za Urugwajczykiem, a czasem nawet i za Isco.
Typowe "10" nie mają w "Los Blancos" łatwego życia w ostatnich latach. Idealnym przykładem jest James Rodriguez, który został sprowadzony za 75 milionów euro (!), a nigdy nie stał się graczem pierwszego składu i skończył w Evertonie. Do tego można dołożyć Isco, jednak Hiszpan odnajduje się - raczej słabo - na skrzydle.
Real Madryt kupił Odegaarda w styczniu 2015 roku za 2,8 miliona euro. Nadzieje były ogromne, jednak równie mocno Norweg zawiódł. Według mediów, klub z Madrytu ma mieć prawo pierwokupu.
Czytaj także:
Arsenal sprzedał młody talent
Real Madryt chce kolejną gwiazdę Bayernu
ZOBACZ WIDEO: #dziejesiewsporcie: co za strzał! Wyskoczył w powietrze i... (ZOBACZ)